Ostatnie dni na wodzie
Ostatnie 2,5 dnia bawiliśmy się na znacznie mniejszym akwenie. Jednak wiedzieliśmy, że niepozorna rzeczka potrafi bardzo pozytywnie zaskoczyć. Najlepsze wyniki mieliśmy tu na obrotówki oraz klasyczne ripper’y. Oprócz nich bardzo dobrze sprawdzały się Hitmany, w szczególności te o długości 7 cm. Jeden zębaty skubaniec obgryzł mi ogonek w ostatniej sztuce. Wniosek: muszę się zaopatrzyć w baterię tych przynęt. Biły też w Slider’ki, a w szczególności zmęczoną wyprawą, teraz już bardziej tonącą, biało-niebieską siódemkę. Brat może pochwalić się rekordem największego jak i najmniejszego szczupaka. Ten drugi spektakularnie „poprawiał” 3 razy. Najpierw był 25 cm. Później 15cm. Ostatecznie skończyło się poniżej 15 cm. Wszystkie na wielką, dwuskrzydełkową obrotówkę. Ostatecznie spoczęła na podwodnym karczu. Trafiały się również sztuki mierzące 70 cm oraz piękne, ciemne okonie. Brązowa, nasycona solami żelaza woda w połączeniu z cieniem lasu, przez który wiła się rzeczka wpływała na ciemniejsze umaszczenie ryb.