Ponownie na tej samej wodzie
Pierwszą część wyjazdu spędziliśmy na jeziorze. Zezwolenie mieliśmy wykupione na 7 dni. W zeszłym roku na tej wodzie spędziliśmy zaledwie jeden dzień. Tym razem, lepiej uzbrojeni i wyposażeni (w szczególności w silnik spalinowy i echosondę – z tych rzeczy musieliśmy zrezygnować rok temu) rozpoczęliśmy penetrowanie łowiska. Około miesiąca wcześniej udało mi się uzyskać zdjęcia mapy batymetrycznej dzięki lokalnemu entuzjaście. Jego adres e-mail znalazłem w Internecie. Pierwsza część pierwszego dnia była zdecydowanie na korzyść ryb. Zero kontaktu. Za to pogoda piękna. Postanowiliśmy zrobić przerwę na małej wysepce o nazwie Finnaholmen (z szwedzkiego: wyspa znalazców). Znajdowała się na niej mała chatka turystyczna. Zadbana, wyposażona we wszystko, co potrzebne na krótki biwak. Po posiłku i ustaleniu taktyki na następną część dnia postanowiliśmy poszukać ryb niedaleko roślinności. kołowrotkiem Spro Red Arc w rozmiarze 10300 świetnie się sprawdził.