Żyłka lub plecionka
Równie ważny jest wybór kołowrotka oraz zastosowanej żyłki lub plecionki. Osobiście moim numerem jeden od kilku sezonów jest niezawodny Team Dragon 920 iZ z nawiniętą na szpulę żyłką 0,18 mm z serii X-Treme Spinn – tegoroczna nowość w ofercie Dragona. Wybrałem żyłkę, ponieważ często sięgam po obrotówki, a skręcona plecionka (czego nie da się niestety uniknąć) lubi tworzyć mało przyjemne tzw. gniazda lub brody. Ponadto łowiąc żyłką z serii X-Treme zauważyłem, że jest ona stosunkowo mało podatna na skręcanie.
Moje najlepsze
W kwestii przynęt wybór jest przeogromny. Osobiście najczęściej sięgam po gumy, a dokładniej rippery i kopytka w wielkości od 5 cm do 7 cm. Z racji niewielkiej głębokości łowisk, na których najczęściej uganiam się za szczupakami, stosuję do nich lekkie główki od 3 do 5 g, a moim ulubionym i sprawdzonym sposobem prowadzenia jest wolne zwijanie z lekkimi szarpnięciami oraz łagodny, czasem nieco bardziej agresywny opad. Moimi sprawdzonymi modelami, po które sięgam najczęściej są: Viper, Mutant, Reno Killer oraz Lunatic, doskonale imitujące podrośnięty narybek płoci, uklei i wzdręg. W łowiskach z liczną populacją leszczy i karasi nieoceniony staje się najmniejszy rozmiar Fattego prowadzony w powolnym opadzie na lekkiej główce, tuż przy pasie trzcin. Zawsze zabieram ze sobą czarny, wodoodporny flamaster do nanoszenia na gumy czarnych pasków. Zabieg ten znacząco poprawia liczbę brań w łowiskach bogatych w okoniowe przedszkole. Gumy zbroję w ostre i dobrze trzymające główki Mustad i Dragon V-Point. Gwarantują one pewne zacięcie i szczęśliwie zakończony hol.
Oprócz gum, chętnie sięgam po nieduże, ale szerzej pracujące woblery takie jak pływające 7cm Salmo Minnow oraz Salmo Executor. Woblery prowadzę wolno, co jakiś czas energicznie podszarpując szczytówką.