Wasze historie i testy

CHEW ON THIS - Spotkanie z rybą gigantem.

SPIS TREŚCI

Podobnie jak i dla innych zapaleńców wędkarskich - kanał YouTube stał się dla mnie idealnym miejscem do zabicia czasu między wyprawami. To tutaj po raz pierwszy miałem spotkanie z kapitanem Benem Chance'm i z zachwytem oglądałem jego brutalne walki z goliatami w jego wędkarskim show "Chew On This". Natychmiast zapragnąłem spróbować swoich sił w łowieniu tych prehistorycznych potworów. Już kilka miesięcy później moje marzenie się spełniło.

Kiedy przylecieliśmy z Nikolajem do Cape Coral w zachodniej Florydzie, natychmiast zadzwoniliśmy do Bena Chance'a, który powiedział:

"Wszystko jest już gotowe i mam nadzieję chłopaki, że macie doświadczenie w Big Game, bo będzie Wam potrzebne...”

Nie mogłem powstrzymać uśmiechu mamrocząc do siebie: 'no no, zobaczymy, czy ten amerykański show to nie ściema ;)'. Umawiamy się z Benem następnego ranka na godzinę 7:00 przy jego doku.

Barracuda też daje popalićNastępnego dnia rano stoimy na podwórku Bena podziwiając jego prywatną przystań i czuję się trochę zazdrosny. Nasza łódź na najbliższe pięć dni wędkowania ma nieco ponad 18 stóp i jest to typowa amerykańska łódź mieszkalna z wysokimi burtami i 175-konną Yamahą. Trochę to przeraża, ale Ben szybko nas uspokaja i wyjaśnia, że klasyczne łodzie z niskimi burtami są ​do łowienia goliatów nieprzydatne. Wielu wędkarzy zostało wręcz wyciągniętych za burtę przez tą niezwykle silną rybę. Podobno wypadające z rąk wędki po szarpnięciu goliata są tu na porządku dziennym!!

Kiedy Ben przynosi nasze wędki rozumiemy, że to naprawdę nie przelewki. Gdyby nie przelotki - to muskularne coś w ogóle nie przypominałoby wędziska. Myślę, że nawet w klasyfikacji IGFA ta wędka znalazła by się poza wszelkimi kategoriami. Kiedy próbujemy z Nikolajem choć trochę ją ugiąć, wkładamy w to całe nasze siły, a wędka ledwo się odchyla od poziomu!!! Masakra!!! Całości dopełnia kołowrotek – betoniarka Avet T-RX 50 Quad mieszczący 1200-funtową stalową linkę, którą Ben nabywa w ... sklepie jachtowym. Kołowrót może jej pomieścić zaledwie 100 jardów, co oczywiście oznacza, że ​​nie ma miejsca na długie odjazdy ryby i walka jest bardzo siłowa.


Ben-style

Kiedy płyniemy na łowisko, Ben opowiada nam o stosowanym sprzęcie. W ciągu ostatnich 5 lat przetestował niemal wszystko, co służy do łowienia największych ryb i w wielu przypadkach się zawiódł. Przede wszystkim zrezygnował z żyłki. Nieważne, jak gruba by nie była - w końcu zawsze pękała. Przed przejściem na grubą stalową linkę eksperymentował jeszcze z trójmilimetrową linką stosowaną do łowienia marlinów, jednak i ona nie była wystarczająco dobra i często pękała, mimo iż jest to jedna z najmocniejszych linek wędkarskich. Według Bena jest to spowodowane faktem, że prawie zawsze połów odbywa się tuż obok betonowych słupów pokrytych rozmaitymi skorupiakami i muszlami. Jeśli dodamy, że wściekły goliat o np. 400-funtowej wadze prawie zawsze ucieka w kierunku słupów, to wybór linki stalowej wydaje się oczywistym i jedynym słusznym rozwiązaniem.
BarracudaPodczas holu goliatów wielu klientów Bena łamie wędziska, zwłaszcza jeżeli opierają je na burcie łodzi. Po prostu w pewnym momencie w mięśniach w wyniku zmęczenia wytwarza się kwas mlekowy i ręce odmawiają posłuszeństwa. Wtedy najłatwiej o złamanie wędziska. Pytamy go, dlaczego nie używa szelek lub pasów pozwalających na łatwiejszy hol. Ben wyjaśnia, że ​​jest po prostu zbyt niebezpieczne ze względu na linkę stalową. Wędkarz nie może być na sztywno uwiązany do pokładu, ponieważ zmniejsza się wtedy amortyzacja między nim a wielką rybą i łatwiej o nieszczęśliwy wypadek. Zamiast tego Ben opracował własną technikę walki, którą nazywa Ben-style i jak twierdzi - jest to jedyny sposób na w miarę równą i bezpieczną walkę z goliatem. Polega ona na tym, że wędkarz siada na wędzisku i do pompowania wykorzystuje całe swoje ciało. W tym samym czasie co najmniej jeden człowiek musi być gotowy w każdym momencie złapać holującego kolegę lub pomóc mu trzymać wędzisko, kiedy ryba zaczyna mieć przewagę siłową. Stąd standardowa procedura podczas połowów goliatów:  jedna ryba, dwóch wędkarzy.

Jesteśmy bardzo sceptycznie nastawieni do jego procedury i Ben-style, ale po walce z pierwszym goliatem możemy tylko się z nim zgodzić. Po prostu nie ma innego wyjścia przy holu tak silnych ryb, przy użyciu bardzo ciężkiego sprzętu. Jednak dużo łatwiej było powiedzieć, niż zastosować technikę Bena w praktyce.


Pierwszy olbrzymi goliat.

Jedna z przynęt na goliaty

Po drodze na łowisko zatrzymujemy się, aby złowić rybę o nazwie ladyfish na świeżą przynętę. Wyglądem przypominają one śledzie z dużymi zębami. Ben ma już przygotowane zamrożone przynęty, jednak - jak twierdzi - zawsze warto mieć i jedne, i drugie. Po półgodzinie łowienia mamy już wystarczającą ilość przynęty i kierujemy się w kierunku filarów mostu. Według Bena prąd wody jest optymalny. Po krótkiej rozmowie z Nikolajem uzgadniamy, że ja pierwszy będę przy wędzisku, a on będzie mnie asekurował.

450 LBS pod powierzchnią

Ben uzbraja dwie kotwice Eagle Claw w rozmiarze 20/0 w ladyfish'e i mamy gotowy zestaw. Jesteśmy w okolicy Sanibel Causeway, który jest jednym z największych mostów w okolicy. Ben uważnie wpatruje się w ekran echosondy i po chwili pada komenda: 'w dół!' Zwalniam bieg i po chwili przynęta ląduje na 8 metrach głębokości. Wędzisko w połączeniu z wielkim kołowrotkiem i 3mm stalową liną nie pozwala na wyczucie dna, ale po zatrzymaniu linki wiem, że jesteśmy na dnie. Po kilku minutach Ben każe wyciągać zestaw i przepływamy na kolejną miejscówkę.

Ta sama procedura jest powtarzana kilka razy, ale na czwartym ustawieniu coś się dzieje. Coś silnego ciągnie za linkę! Ben natychmiast krzyczy: 'siadaj na wędce!' W tym samym czasie włącza wsteczny bieg i odsuwamy się od betonowych słupów. Pompuję najmocniej jak potrafię, ale Ben krzyczy: 'mocniej, więcej siły, dasz radę!'. Czuję, jak opadają mi siły i mam ochotę krzyknąć żeby się zamknął, na szczęście opanowuję się w ostatniej chwili. Zapominam o Ben-Style i biorę wędkę do ręki zapierając się o burtę. Ale emocje! Okazuje się, że moja wędka naprawdę ma akcję i to niemal paraboliczną! W końcu, po długim przeciąganiu liny widzimy rybę na powierzchni. Nikolaj jest podekscytowany niemniej niż ja. Jednakże Ben karci mnie bezlitośnie:

Miałeś szczęście tym razem – bo niemal wszystko zrobiłeś źle!

Mój goliat 400 lbsJa zamykam uszy na te słowa i podziwiam wspaniałą rybę.

Po chwili wskakuję do wody, aby zrobić kilka zdjęć z goliatem. Ben w tym czasie zakłada nową przynętę i mierzy rybę i ze specjalnego przelicznika określa jej masę. Ma 190 cm i około 400 funtów wagi! Po kilku minutach wracamy na łowisko, od którego odpłynęliśmy dobre kilkaset metrów. Kiedy my szalejemy ze szczęścia, na jego twarzy nie widać większych emocji. Twardziel.
Jesteśmy całkowicie przekonani o możliwościach tej gigantycznej ryby i zaczynamy doceniać doświadczenie Bena. Teraz czas na Nikolaja. Mój kompan jest gotowy do podjęcia walki z olbrzymem. Do końca dnia łowimy jednak tylko mniejsze goliaty, a pod koniec dnia dodatkowo snooki i karmazyny.


Kolejny goliat 450lbs.

Następnego dnia Ben postanawia popłynąć na północ do Bogagrande Pass.

Musimy tylko sprawdzić, czy są w tym miejscu tarpony, bo w przypadku braku goliatów będziemy próbowali je złowić. Jeśli ich nie będzie, to mam jeszcze kilka innych miejsc na goliata.

Kiedy dopływamy na miejsce na wodzie widzimy około 20 łodzi. Ben przez radio dowiaduje się od kolegi, że żadna z łodzi nie złowiła tarpona. Wtedy zapada decyzja, że płyniemy na przełęcz, jedno z najlepszych łowisk Bena. Woda ma tam głębokość około 15 metrów.

450 LBSZdecydowałem się zrobić kilka zdjęć Nikolajowi podczas łowienia, ale Ben mnie znowu skarcił: „Lepiej podejdź i mu pomóż bo za chwilę będzie miał kłopoty”. W tej sekundzie kij Nikolaja wygina się w pałąk. Jest goliat! Ben krzyczy: 'pompuj!' W oczach Nikolaja widzę przerażenie. Nigdy wcześniej nie czuł na wędce takiej siły. Nagle kij wypada z jego rąk i leci za burtę. W ostatniej chwili rzucam się na dolnik i przytrzymuję go. Ryba jednak spada z haka. Porażka.

Po raz pierwszy Ben milknie na dłuższą chwilę. Już widział, jak jego nowonabyty zestaw ląduje w wodzie. Czujemy się jak uczniowie po oblanym egzaminie. Na szczęście milczenie zostaje przerwane przez kolejne branie. Nikolaj tym razem holuje rybę siedząc na wędce, co spotyka się z pochwałami ze strony naszego guide'a. Po wzorowej moim zdaniem walce goliat jest na powierzchni. Olbrzymi! Mierzymy go. Ma nieco ponad 2 metry, a Ben szacuje masę na ponad 450 funtów. Po wypuszczeniu ryby dodaje:

Poradziłeś sobie znacznie lepiej niż Jakob ...


450lbs jeszcze raz

Po wielkim 450 funtowym goliacie Nikolaj jest całkowicie wyczerpany, więc zgadza się, że przejmę wędkę na dłuższy czas. Ben postanawia popłynąć prawie 20 mil do Bogagrande. Na zachodnim filarze zatrzymuje statek i uzbraja kotwice w około 10 kg ray'a. Po chwili wielka przynęta ląduje na głębokości 10 metrów i czekamy na branie olbrzyma.

Po krótkiej chwili czuję na wędce delikatne branie. Zgodnie z zaleceniem Bena natychmiast zacinam i ... pudło! Ray jest poszarpany. Moim zdaniem powinienem poczekać dłużej. Sytuacja powtarza się z dziesięć razy. Zaczynam się denerwować i postanawiam tym razem nie słuchać rad Bena.

W końcu mam kolejne branie. Kątem oka widzę, że Nikolaj wyczuł moje zamiary i milczy jak grób. Ben jednak stoi pochłonięty własnymi myślami i nie zauważył brania. Czekam więc dalej, około dziesięć sekund, a potem zacinam ze wszystkich sił. Ben budzi się natychmiast i krzyczy, jak zawsze: 'pompuj!' Ryba wbrew logice i zwyczajom oddala się od mostu, co znacznie poprawia mi humor, bo daje szansę na pomyślny hol. Radość nie trwa jednak długo. Ryba kieruje się do następnego filara. W pewnym momencie cofa się tak szybko, że tracę z nią kontakt. Błyskawicznie wybieram luz i kiedy znowu odzyskuję napięcie linki - goliat wyrywa mi wędkę spod tyłka i lecę na burtę. Na szczęście Nikolaj stojący za mną obejmuje mnie rękoma w talii i cofamy się o dwa kroki.

Goliat jest na wysokości filara i nagle czuję, jak linka zaczyna trzeć o beton. Na szczęście po chwili cofa się; zaczynam powoli odzyskiwać kolejne metry linki. Po kilkunastu minutach ryba jest na powierzchni. Olbrzym! Po raz drugi skaczę do wody, a Nikolaj robi mi sesję zdjęciową. Mamy kolejną rybę powyżej siedmiu stóp długości, którą Ben szacuje na około 450lbs. Jest może nieco chudsza od ryby Nikolaja, ale ma za to wielki, niemal byczy kark.

Kiedy Ben odczepia rybę z haka - ta błyskawicznie się odwraca w moją stronę i otrzymuję cios ogonem prosto w prawy policzek. Przez chwilę robi mi się ciemno przed oczami, ale udaje mi się samodzielnie wejść na pokład. Mam jeszcze chwilę zawroty głowy, ale po kilku minutach mijają. I tak zdjęcie z goliatem jest tego warte!

Płyniemy do przystani, jesteśmy ogromnie zmęczeni ale też szczęśliwi. Goliaty zabrały nam wszystkie siły, ale jednocześnie dostarczyły niesamowitych wrażeń. Dziękujemy !

Jakob Lindberg

Zapraszamy do obejrzenia zmagań wędkarzy z goliatami na kanale YouTube