Moją miejscówkę łatwo znaleźć w większej rzece i jeszcze łatwiej ją obłowić. Niestety, nietrudno to miejsce przeoczyć lub zlekceważyć i ominąć. Dlatego postanowiłem podzielić się z Wami opisem tego łowiska.
Z doświadczenia wiem, że gumy V-Lures potrafią tutaj złowić niejednego drapieżnika. To miejsce darzy rybami, białoryb wpływa tutaj odpocząć, a drapieżniki żerować. Na wyprawę sandaczową zabierzcie gumy V-Lures. Opłaci się to Wam. Ostrzegam roztargnionych wędkarzy, że stanowisko wygląda niepozornie. Ponadto wędkarza zniechęca do łowienia płytka woda, równomierny nurt, zaczepy. Tak skonfigurowane żerowisko drapieżników poznałem 5-6 lat temu i od tego czasu każdej jesieni wędruję wzdłuż brzegu wypatrując podobnego. Również tej jesieni znalazłem takie łowisko i jak najszybciej zabrałem się do spinningowania. Łowienie tutaj daje mi frajdę i oczywiście ryby, a także ciszę i błogi spokój, gdyż zastęp wędkarzy obławia inne fragmenty rzeki: główny nurt, doły, głębokie napływy. W pobliżu tego łowiska tylko przechodzą.
Opis łowiska
Kluczowym elementem jest ostroga. Poniżej tamy tworzy się zatoczka z wirującą wodą, a poniżej wąskiego wlewu nad powierzchnię wystaje piaszczysta wyspa lub wysoka plaża, a czasem półwysep. Ten piaszczysty twór tworzy podłużną linię brzegową z łagodnym stokiem z nachyleniem do głównego nurtu. Po 100 lub 200 metrach prostej linii brzegowej piaszczysty twór zamienia się w zatokę napływową przed następną – niższą – ostrogą. Najczęściej spinninguję stojąc nieco poniżej wysepki lub na plaży, nieco bliżej górnej tamy. Przynętę zarzucam prostopadle do nurtu i wolno sprowadzam pod szczytówkę kija, prezentując ją przy dnie. Dzienną porą najwięcej brań mam w miejscu, gdzie woda ma głębokość ok. 70-80 cm. Gdy się ściemni, dużo brań mam w wodzie płytkiej nawet do kolan. Gdy nie mam kontaktu z rybą, to przenoszę się bliżej napływu dolnej tamy i obławiam granicę napływu z nurtem głównym. W tym celu wykonuję dalekie rzuty. W tym łowisku drapieżniki patrolują obszar pomiędzy dwiema tamami, w porze dziennej trzymają się ciut głębszej wody, zaś na wieczór i o brzasku gonią rybki na tak płytkiej wodzie, że wystają im płetwy grzbietowe.
Tutejsze ryby
Oto gatunki ryb, które przez ostatni tydzień tutaj wpływały:
- rano pojawia się szczupak, po nim kleń, płoć i krąp,
- przed południem zagląda mały sandacz i mały boleń,
- w południe i wczesnym popołudniem szczupak, nieduży sum, z rzadka chlapnie boleń, ładne leszcze,
- o zmierzchu wpływają sandacze i duże klenie.
Ruch ryb ująłem schematyczne. W każdej rzece ułoży się inaczej, nawet w mojej rzece jest on zmienny. Dlatego napisałem, że dotyczy to minionego tygodnia w tym miesiącu. Im zimniejsza woda i powietrze, tym chętniej sandacze żerują przez cały dzień, co oznacza, że sandacza można łowić rano, w południe i o zmierzchu. Ta pora roku jest idealnym czasem dla spinningistów-śpiochów, którzy nie cierpią pobudki przed świtem.
Białoryb nie żeruje w tym miejscu, a jedynie wpływa odpocząć podczas przemieszczania się w górę rzeki. Układ dna i wody jest na tyle stabilny, że trwa przez większość część roku i ryby przyzwyczajają się do niego.
Przynęty
W tej porze roku sandacz stał się najaktywniejszą rybą w rzece i chętnie tutaj zagląda. Do łowienia sandacza najczęściej używam ripperów V-lures, o długości 10 cm: Phantom, Reno Killer, Mutant. Jednakże warto używać gum o długości 8,5 cm i 12,5 cm. Sandacz ma długą i wąską paszczę, więc doskonale „siada” na krótszą i dłuższą przynętę.
Dragonowskie gumy oferowane są w imponującej palecie kolorów, a co ciekawe, każdy z nich jest łowny. Nie oznacza to, że na łowisku można wziąć pierwszy z brzegu. O nie. Kolor rippera należy dobrać do klarowności wody, jak również do pogody i pory dnia. Życie wędkarza byłoby zbyt proste, gdyby ryby nie miewały kaprysów, wskutek czego nagle staje się łownym kolor, którego nigdy w życiu nie założyłbym w danej chwili. Mając to na uwadze, nad wodę zabieram 3 pudełka z gumami w najróżniejszych kolorach. Zachęcam Was do nabycia większej ilości kolorów. Wprawdzie można łowić tylko jednym ripperem, ale nie zawsze złowimy duże ryby. Będą też takie dni, że my nic nie złowimy, podczas gdy inny wędkarz bez trudu zaliczy komplet sandaczy – jak raz miał skuteczny kolor.
Pokazane ubarwienie możecie nabyć w postaci ripperów Reno Killer lub Phantom – obie gumki są wyborne na sandacza. Firma Dragon oferuje znacznie więcej kolorów niż pokazałem w artykule. Polecam Wam nabyć pełną ofertę, jeśli łowicie w jeziorze bądź pokazane kolory - do łowienia w rzece, ale proszę zakupić ich większą ilość, bo rzecznych zaczepów jest znacznie więcej, niż jeziorowych.
Kolor seledynowy jaskrawy [tzw. oczołom] bezkonkurencyjnie wabi sandacze w wodzie zmętniałej np. podczas przybierania rzeki, natomiast kolor biały znakomicie wabi w nocnym łowieniu, również o zmierzchu i brzasku oraz na dużej głębokości. Mutant ma silną, o dużej częstotliwości pracę i dlatego ryba jego obecność wyczuwa z dalszej odległości i precyzyjnie napływa na niego by zaatakować.
Moim zdaniem, nie ma sensu szukać główek jigowych innych firm. Dragon, we współpracy z Mustadem, opracował bardzo skuteczne główki. Ich skuteczność ujawnia się w konfrontacji z twardą paszczą sandacza i suma, są również wytrzymałe na przeciążenia i starannie wykonane. Doskonale trzymają gumy V-Lures. Ostrze haka V-Point Speed (21) tępieje bardzo wolno, co jest niezwykle ważne w sandaczowym łowisku.
Na przykładzie tych główek widać profesjonalne podejście firmy Dragon do opracowania znakomitej serii jigów” Powiem w dużym skrócie: wędkarz otrzymuje w ofercie m.in. główkę lekką na bardzo długim haku oraz główkę ciężką na krótkim haku. Dzięki serii V-Point Speer, spinningista dobierze odpowiednią główkę do konkretnego stanowiska ryby oraz do wybranej gumy [konstrukcja i wielkość]. Dzięki tym główkom można łowić na dużej głębokości małą gumą i na płyciźnie dużą gumą. Na fotografii nie widać tego, że dla zwiększenia wytrzymałości hak został pokryty powłoką policeramiczną oraz łuk kolanka został silnie spłaszczony. Ta seria oferuje jeszcze coś, i choćby z tego tylko powodu powinniście nabyć te główki: kształt haka sprawia, że siła zacięcia niemal w całości skierowana jest na ostrze haka. Ta siła, w połączeniu z ostrością i wytrzymałością oraz z kształtem sprawia, że hak jest wyjątkowo skuteczny – łatwo wnika i pewnie siedzi. Jeśli zamierzacie łowić ciężkie i duże ryby, to sięgnijcie po główki jigowe z serii V Point Speed HD typ 40. To główki przygotowane do spotkania z grubą rybą i nie zawiodą w siłowym holu.
Kołowrotek
Każdy kołowrotek Okumy i Dragona umożliwi Wam złowienie sandacza, ponieważ są wystarczająco wytrzymałe. Nie oto jednak chodzi, aby kołowrotek przeżył wyprawę na ryby, lecz by ułatwiał złowienie i uprzyjemniał spinningowanie, i co ważne – posłużył więcej niż jeden sezon. Amator sandaczy rzecznych musi być przygotowany na łowienie główkami lekki i ciężkimi, nawet o masie 35 g. Na przynętę sandaczową bardzo często zapina się sum, który waży znacznie więcej od sandacza i o wiele dłużej i mocniej walczy od niego. Mały kołowrotek, uniwersalny lub przeznaczony do lekkiego spinningu nie przeżyje takiej przygody i narazi wędkarza na kolejny wydatek. Lepiej będzie od razu nabyć właściwy kołowrotek i mieć to z głowy przez dłuższy czas.
Do prezentacji lżejszych i cięższych gum nada się kołowrotek Destiny. Dostępny jest w wersji FD i RD. Pod sandacza polecam wersję FD, może być rozmiar 30 lub 40 – większy.
Warto zainteresować się również kołowrotkiem Okumy o nazwie Trio, oferowanym w 3 wielkościach. Mając ten kołowrotek przy swoim wędzisku można powiedzieć, że z nowoczesną technologią jest się za pan brat.
Szukając dla siebie kołowrotka proszę pamiętać, że podczas spinningowania i lądowania ryby na brzegu rzeki na kołowrotek często sypie się piach i klei błoto. W dużej rzece, na niewielką przynętę często biorą duże, niechciane ryby np. zamiast sandacza siada sum, lub zamiast bolenia potężna brzana i wtedy kołowrotek musi utrzymać taką „niespodziankę” i musi pomóc w holowaniu. Odpowiedni kołowrotek powinien posiadać wielkość 30-40, wiele uszczelnień, aby zabrudzenia nie dostały się do hamulca lub na przekładnię, duży zasób linki – min. 150 m mocnej plecionki lub 200 m żyłki. I oczywiście zapasowe szpule.
Szukanie i łowienie rzecznego sandacza daje wiele niezapomnianych przeżyć. Brzegi rzek z dnia na dzień pięknieją przystrajane w jesienne szaty, do przynęty skaczą nie tylko sandacze, a przymrozki wreszcie uwolniły nas od komarów.
Jesienne wyprawy możemy wspominać przez pryzmat nawalającego sprzętu lub łowionych ryb. Ja już dokonałem wyboru – wolę wspominać walczące ryby, dlatego nad wodę zabieram dobry i sprawdzony sprzęt.
Waldemar Ptak