Sprawdź dopływ
Bardzo wcześnie rano, wraz z kolegą Pawłem, stanąłem na brzegu niewielkiego dopływu Wisły. W poprzednich latach do tej rzeczki wpływały jazie, klenie, bolenie, okonie, płocie, a więc ryby, które można spinningować. Liczyliśmy więc na częste brania. Rzeczka jest płytka, ale ma urozmaiconą konfigurację brzegów i dna, są tu dołki, zatoczki, przemiały, przykoski, rynny, brzeg umocniony kołkami i faszyną, czyli ma wszystko to, co lubi spinningista – te elementy przyciągają ryby i decydują o rybności łowiska.
Moja wędka składa się z wędziska X-Fine, kołowrotka Alumina 20, żyłki HM69 o średnicy 0,14 mm (wytrzymałość 2,69 kg), krętlika z agrafką firmy Dragon. Kolega Paweł wyposażył się w wędzisko Team Dragon, o długości 270 cm, c.w. 3-14 g, kołowrotek Team Dragon i żyłka HM69 o średnicy 0,16 mm (3,63 kg).
Kleń bardzo lubi wpływać w dopływ nie tylko w poszukiwaniu pożywienia, znajduje tutaj także wytchnienie od silnego nurtu w dużej rzece, zaciszne i bezpieczne miejsce do wygrzania się w słonecznych promieniach, a nierzadko ucieka tutaj, aby odetchnąć lepiej natlenioną wodą. Jest ona tutaj płytka, więc ryba zachowuje maksimum ostrożności i niełatwo ją złowić. Zarzucałem bardzo małe przynęty, woblery Salmo o nazwie Tiny i Hornet oraz obrotówki AG Classic. Woblery pływające wypuszczałem daleko w dół, zaś tonącymi – jako cięższymi – celnie obrzucałem wybrane potencjalne stanowiska ryb. Wobler Tiny jest bardzo skuteczny, stosuję go od lat, jedyną jego wadą jest brak selektywności: w równej mierze kusi klenia, co dużego bolenia, a nawet szczupaka. W efekcie tej jego wady, konfrontacja cienkiej żyłki, malutkich kotwiczek z 2-3-kilogramowym boleniem lub szczupakiem zazwyczaj kończy się przegraną wędkarza i utratą woblera. Podobnie ma się rzecz z Hornetem.
Po półtoragodzinnym spinningowaniu dorobiliśmy się z kolegą tylko kilku kontaktów z rybami i dwóch rwań przynęt na zaczepach. Podbierak pozostał suchy. Wobec mizernych efektów naszych starań przenieśliśmy się na dużą rzekę.