Po każdej zimie ryby nieco inaczej rozmieszczają się w rzece. Dla spinningisty to trudne zadanie rozpoznać nowe stanowiska kleni, a jeszcze trudniej wytypować skuteczne przynęty. Ryby dopiero rozpędzają swój metabolizm i nie żerują łapczywie.
Rzeka jest zmienna niczym żywy organizm, dlatego po każdej dużej wodzie, po niżówce, po mroźnej zimie ryby szukają nowych stanowisk. Związane jest to ze zmienną konfiguracją dna, lokalizacją zasobów pokarmowych i układem nurtu. Chcąc łowić ryby musimy nauczyć się rzeki, odszukać i rozpoznać nowe stanowiska ryb. A gdy uda nam się odnaleźć rybę, to musimy sprowokować ją do ataku. To nie jest łatwe zadanie, choć do dyspozycji mamy rewelacyjnie skuteczne przynęty.
Wczesna wiosna
Woda w rzece nadal jest bardzo zimna, rzeki otrzymujące wodę z Tatr długo jeszcze pozostaną zimne, dzieje się to za sprawą topniejącego śniegu. Brak tych 2-3 stopni ciepła w wodzie spowalnia eksplozję „wodnej” wiosny, ale ryby na wędce już stawiają zaciekły opór i łowiąc czułym zestawem czerpie się dużo sportowych emocji z holu. Na razie nie trzeba stawiać się na łowisku o brzasku. Póki noce nie staną się wyraźnie ciepłe, to nad wodą można meldować się o godzinie 6:00-7:00.
Sprawdź dopływ
Bardzo wcześnie rano, wraz z kolegą Pawłem, stanąłem na brzegu niewielkiego dopływu Wisły. W poprzednich latach do tej rzeczki wpływały jazie, klenie, bolenie, okonie, płocie, a więc ryby, które można spinningować. Liczyliśmy więc na częste brania. Rzeczka jest płytka, ale ma urozmaiconą konfigurację brzegów i dna, są tu dołki, zatoczki, przemiały, przykoski, rynny, brzeg umocniony kołkami i faszyną, czyli ma wszystko to, co lubi spinningista – te elementy przyciągają ryby i decydują o rybności łowiska.
Moja wędka składa się z wędziska X-Fine, kołowrotka Alumina 20, żyłki HM69 o średnicy 0,14 mm (wytrzymałość 2,69 kg), krętlika z agrafką firmy Dragon. Kolega Paweł wyposażył się w wędzisko Team Dragon, o długości 270 cm, c.w. 3-14 g, kołowrotek Team Dragon i żyłka HM69 o średnicy 0,16 mm (3,63 kg).
Kleń bardzo lubi wpływać w dopływ nie tylko w poszukiwaniu pożywienia, znajduje tutaj także wytchnienie od silnego nurtu w dużej rzece, zaciszne i bezpieczne miejsce do wygrzania się w słonecznych promieniach, a nierzadko ucieka tutaj, aby odetchnąć lepiej natlenioną wodą. Jest ona tutaj płytka, więc ryba zachowuje maksimum ostrożności i niełatwo ją złowić. Zarzucałem bardzo małe przynęty, woblery Salmo o nazwie Tiny i Hornet oraz obrotówki AG Classic. Woblery pływające wypuszczałem daleko w dół, zaś tonącymi – jako cięższymi – celnie obrzucałem wybrane potencjalne stanowiska ryb. Wobler Tiny jest bardzo skuteczny, stosuję go od lat, jedyną jego wadą jest brak selektywności: w równej mierze kusi klenia, co dużego bolenia, a nawet szczupaka. W efekcie tej jego wady, konfrontacja cienkiej żyłki, malutkich kotwiczek z 2-3-kilogramowym boleniem lub szczupakiem zazwyczaj kończy się przegraną wędkarza i utratą woblera. Podobnie ma się rzecz z Hornetem.
Po półtoragodzinnym spinningowaniu dorobiliśmy się z kolegą tylko kilku kontaktów z rybami i dwóch rwań przynęt na zaczepach. Podbierak pozostał suchy. Wobec mizernych efektów naszych starań przenieśliśmy się na dużą rzekę.
Duża rzeka
Opaska poniżej dopływu jest bankowym łowiskiem wielu gatunków ryb, jednak o powodzeniu decyduje aktywność ryb. Jeśli nie biorą, to niewiele się poradzi, ponieważ ryby do opaski podpływają tylko na żer. Tutaj nie mają ostoi. Proszę pamiętać, że nieostrożne przemieszczanie się po kamieniach jest najczęstszą przyczyną zaniku brań. Należy poruszać się ostrożnie, a zajmując stanowisko na granicy wody i brzegu warto stać lub kucać nieruchomo i oszczędnie wymachiwać kijkiem.
Aby skutecznie obławiać kleniowe strefy, należy posiadać woblery pływające i tonące bądź pływające głęboko schodzące. Od lat chętnie używam woblerów Tiny, łatwo się nim łowi, a dobierając pływalność do stanowiska klenia, łatwo nim operować na pożądanej głębokości lub odległości. Tiny świetnie trzyma się nurtu, a wobler przytrzymany bardzo apetycznie hasa na uwięzi wykonując przy tym wabiące ruchy; przyciągają one klenie, więc polecam często stosować ten trick. W pierwszej kolejności obławiam najpłytszą strefę przebywania kleni, czyli tuż przy kamieniach. Zarzucam wobler na odległość ok. 15 m kierując rzut nieco w nurt, po upadnięciu cicho naprowadzam wobler na właściwą strefę i bardzo wolno zwijam żyłkę. Często zatrzymuję i nieznacznie cofam wobler, robię to 2-4 razy na trasie prezentacji woblera. Najczęściej takie prowadzenie wystarcza do złowienia ryby.
»Te dwa modele woblera Tiny okazały się najskuteczniejsze. Nie zawsze one wiodą prym w skuteczności, dlatego mam komplet kolorystyczny Tiny, jaki oferuje firma Salmo. Tę samą zasadę wyznaję w odniesieniu do pływalności: jeśli na łowisko zabieram wobler tonący w danej kolorystyce, to koniecznie wkładam do pudełka również wobler pływający w tej samej kolorystyce. Dzięki takiemu podejściu z łatwością skutecznym woblerem penetrują każdą strefę łowiska. Czytaj o woblerze Tiny
»Wobler Hornet, w nowej szacie. Przy niektórych opaskach może zbyt mocno drgać, co nie zawsze skutkuje braniem klenia. Tego dnia czułem potrącenia, a raz nawet widziałem klenia, który płynąc za nim poszturchiwał go. Nie zakładałem Horneta w innym kolorze, bo w dole opaski nurt przybierał na sile i zdecydowałem się łowić tylko woblerem Tiny. Czytaj o woblerze Hornet
Są dni, że ryby biorą na wybrany model woblera (np. tylko Minnow), ale bywają też dni, że biorą tylko na określony kolor. Mając to na uwadze, szukam ratunku w różnych kolorach woblerów wymieniając je, jeśli przez 20 minut nie mam kontaktu z rybą. Oczywiście stosuję wzory sprawdzone w danym łowisku.
Mimo zimnej, wczesnowiosennej wody w moich łowiskach, ryba walczy zawzięcie, dynamicznie wywija koziołki i próbuje zerwać żyłkę. Klenia chętnie łowię delikatnym, czułym zestawem, aby poczuć tę jego dynamikę i waleczność, agresywność i nierzadko delikatność brania. Wszak jest to właśnie najcenniejszy pierwiastek kleniowych łowów: poczuć delikatność w połączeniu z siłą i nieustępliwością. Bo taki jest kleń z natury.
Waldemar Ptak