Zawody i wydarzenia

Mistrzostwa Świata w łowieniu z brzegu

SPIS TREŚCI

Prosto z Rumunii udałem się na Mistrzostwa Świata w łowieniu z brzegu. To specyficzne zawody. Polegają one na łowieniu niewielkich, wpuszczonych dzień wcześniej do rzeki pstrągów w ośmiu, 45-minutowych turach. Jak widzicie, czas jest mocno ograniczony i wykorzystanie każdej sekundy jest bardzo ważne.

Dotychczas dwukrotnie brałem udział w takich mistrzostwach i w obu niestety nie udało mi się zaliczyć wszystkich tur z rybą. Nie jest to łatwe, ponieważ osiem tur jest podzielonych na dwa dni, czyli po cztery w każdym, a ryby są wpuszczane tylko 2 razy (wieczorem poprzedzającym rywalizację) W praktyce oznacza to, że pstrągi są stosunkowo łatwe do złowienia w pierwszej i drugiej turze, natomiast trzecia i czwarta to już duży problem… Zwłaszcza drugiego dnia większość zawodników ma problem z zaliczeniem ostatniej tury. Ryby są łowione i wypuszczane, więc z minuty na minutę stają się coraz ostrożniejsze. Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że należy używać bezzadziorowych haków, co powoduje dużą liczbę spadów. Generalnie największym problemem tych zawodów jest ograniczenie ich niemal do zera.
Aby to uzyskać należy zadbać o wszystkie elementy zestawu. Od wędki do haczyka.

Choć w mojej pracy nie zajmuję się łowieniem tak małych ryb, to chcąc mieć szansę walki o dobre miejsce musiałem poświęcić czas, w którym mógłbym łowić kolejne, metrowe szczupaki czy duże pstrągi na czas, w którym zajmowałem się łowieniem pstrążków w rozmiarze 25-35 cm. Tylko tak mogłem dobrać sprzęt, który później na mistrzostwach będzie dawał mi realne szanse. Poprzedni sezon stał pod znakiem treningów nad niewielkimi rzekami. Znalazłem takie, w których jest dużą populacja pstrągów w interesującym mnie rozmiarze i powoli dobierałem poszczególne elementy zestawu.

rozmiarówkaTreningi przyniosły efekt w postaci zwycięstwa w eliminacjach do drużyny, która będzie reprezentowała Irlandię na wspomnianych mistrzostwach Świata odbywające się na rzece Poprad, w miejscowości Świt w sezonie 2016. Samo łowisko wyglądało średnio ciekawie. Płytka, dość szybka rzeka z częstymi, usypanymi ludzką ręką kaskadami. Jak to często bywa na tej imprezie było kilka świetnych stanowisk, w których ryby się grupowały i takie, na których ciężko było wycisnąć cokolwiek. Na tych zawodach obowiązuje system, w którym losowane są wyjścia na sektor. Komputer losuje kolejność, w której wypuszczani są zawodnicy (co 30 sekund). Stanowisk w sektorze jest zawsze dwukrotnie więcej niż zawodników. Nie trudno się domyśleć, że wychodząc jako jeden z ostatnich ma się małą szansę na zajęcie dobrego stanowiska. Bardzo dużo zależy od losowania. Moje było dość słabe... Ani razu nie wychodziłem jako 1., 2. czy 3. Raz wyszedłem jako 4. i kilka razy w okolicy końca stawki... Mimo to postanowiłem walczyć o jak najlepszą pozycję. Celem było przede wszystkim zaliczenie wszystkich tur z rybami. Liczyłem też, że kilka z nich uda mi się zaliczyć z bardzo dobrym wynikiem.