Publikujemy kolejny konkursowy artykuł, tym razem napisany przez zwycięzcę konkursu rozegranego na Portalu Haczyk.pl. Życzymy miłej lektury. W.P.
Dragon Lunatic – przynęta doskonała
Większość z nas, wędkarzy, co roku cierpi na specyficzną przypadłość, którą porównać można tylko do kobiecego „nie mam co na siebie włożyć”. Tak – wędkarze mają dokładnie tak samo. Co roku bardzo wczesną wiosną, gdy nawet ci z nas, którzy łowią przez okrągły rok, robią sobie krótką przerwę. Wyprawiamy się do sklepów i uzupełniamy rzekome braki w wędkarskich pudłach. Bo przecież sezon tuż, tuż, a ja praktycznie nie mam na co łowić…
Cofnijmy się w czasie o kilka sezonów. Do czasu, gdy do naszych sklepów zawitały nowe na rynku gumy marki Dragon; gama kilku modeli i kilkudziesięciu kolorów, jakie pojawiały się na półkach mogły nawet najtwardszych wędkarskich wygów przyprawić o zawrót głowy. Osobiście od razu zwróciłem uwagę na smukłe, przypominające ukleję gumy o nazwie Lunatic. Przynęty te różnią się zasadniczo od większości kopyto podobnych wabików, jakie oferuje większość producentów sprzętu. Różnią się w dwu zasadniczych aspektach. Po pierwsze, jest to stosunkowo sztywny i sprężysty materiał z jakiego zostały wykonane (rozmiar 7,5 i 8,5 jest dość miękki, 10, 12,5 oraz 15 to gumy sztywne), po drugie, bardzo oryginalna i ciekawa praca rippera. Jeszcze zanim zabrałem te przynęty pierwszy raz nad wodę moją uwagę zwróciła staranność wykonania, a także zaznaczone charakterystycznymi wypustkami miejsca wyjścia haka w praktyce bardzo ułatwiające zbrojenie sztywnej gumy, jak i zaznaczona subtelnym wzorem imitacja łuski na bokach rippera. Pierwsze zakupy, dzieje się tak zawsze, gdy trafiam na nową i ciekawą przynętę, sprawiły solidny zapas kilku sprawdzonych kolorów we wszystkich pięciu oferowanych wielkościach. Jak się później okazało zapas ten wyczerpał się dość szybko.
Lunatici zwróciły moją uwagę głównie za sprawą uklejopodobnego kształtu, co w moim odczuciu dawało tej przynęcie o wiele więcej możliwości niż klasyczne dość szeroko pracujące kopyto. Pierwsze testy miałem okazję przeprowadzić już kilka dni po zakupie, czyli w długi majowy weekend. Uzbrojone w lekkie główki 7-10 g dwa największe modele Lunatica (12,5 – 15 cm) okazały się być moją tajną bronią, która mimo załamania pogody i temperatury około 7 stopni Celsjusza pozwoliła mi na trzydniowym wypadzie nad jedno z mazurskich jezior złowić około 30 wymiarowych szczupaków. Dla porównania dodam, że mój kolega z łódki zamknął „majówkę” mając na koncie jedynie dwie ryby. W czym tkwi wyjątkowość dużego Lunatica? Otóż jest to przynęta, która daje wędkarzowi bardzo dużo możliwości prezentacji, dobrze pracuje przy równym, średnioszybkim prowadzaniu (charakterystyczny ruch ogonka i lusterkowanie), lecz pełnię swoich możliwości ukazuje dopiero w chwili, gdy zaczynamy kombinować z opadem i podszarpywaniem. Lunatic prowadzony w sposób kombinowany zachowuje się jak chora rybka, odjeżdża na boki, mocno lusterkuje i cały czas agresywnie pracuje ogonem. Jest to jedna z tych przynęt, które wymagają od wędkarza wypracowania odpowiedniej techniki, ale gdy już zrozumiemy, na czym polega sekret, zaczniemy stosować ją częściej niż inne gumy. Powód? Przekonają nas do tego łowione szczupaki.