ARCHIWUM ARTYKUŁÓW

SPIS TREŚCI

 

Świnka złowiona na wobler Salmo Bullhead w kolorze HBD.Kiedyś spinningowałem w wartkim nurcie bieszczadzkiego Sanu, to był kiepski dzień dla spinningisty. Moje pudełka grzechotały od przerzucanych woblerów – tak często wymieniałem przynęty. W końcu postawiłem na niezawodną klasykę, wobler Bulhead – zawiązałem go na końcu żyłki z postanowieniem spinningowania nim przez kilka godzin pozostałych do zmroku. Opłaciło się, po kolejnej zmianie stanowiska penetrowałem wartką acz płytką rynnę głównego nurtu i bach! Dosłownie przywaliło mi w wobler, po chwili walka ustała i wkrótce podbierałem okazałą świnkę. Drugi, trzeci rzut i bach! Znowu coś siedzi, i tym razem jest to świnka. Przez najbliższe 30 minut lądowałem jeszcze 4 świnki. Miałem dużą frajdę z łowienia, ponieważ używałem wędziska do lekkiego spinningowania, o wspaniałej dynamice blanku. I tym razem wobler Salmo Bullhead uratował mi wędkarski dzień dostarczając wielu wrażeń o charakterze sportowym (złowione ryby wypuszczam). Zapewne wielu z Was powie, że Bullhead to nie jedyny wspaniały wobler i przyznam rację, z tym tylko zastrzeżeniem, że Bulhead towarzyszy mi na wyprawach od dawien dawna i przez ten czas dał mi wiele wspaniałych chwil na łowiskach. Nie widzę powodu do zwolnienia go z tej funkcji.

Tego roku kolejnych niespodzianek przysporzył mi wobler o wyglądzie patyka z zaokrąglonymi końcami – to Salmo Sweeper. Lubię łowić tym ślizgaczem na najróżniejszych łowiskach, ponieważ daje szczupaki każdej wielkości, a przy okazji choć raz dziennie na „sweeperowej” wędce melduje się ryba innego gatunku. O skłonnościach „sweeperowych” okoni wiedziałem i przyłowienie okonia nie wprawia mnie w zdziwienie, inaczej ma się rzecz z boleniem – branie bolenia było agresywne a hol pełen dynamiki i walki, mimo niewielkich rozmiarów tego drapieżnika. W tym dniu zaliczyłem dwa „dziwne”, na pewno nie szczupakowe brania, sprawcę tych brań wypatruję wśród boleni.

Rasowego spinningistę spotkanie najwyższego stopnia z rybą cieszy, bez względu na gatunek ryby i własne upodobania i niuanse spinningowania, bez względu na technikę prowadzenia i przeznaczenie przynęty. Oprócz walorów sportowych przyłowu zyskujemy dużą i ważną dawkę wiedzy o zachowaniu się ryb w naszym łowisku, o możliwościach ukochanej przynęty i wreszcie daje nam to poczucie dobrze prezentowanej przynęty. Przyłów często był dla mnie dopingiem, utwierdzał w przekonaniu właściwego wyboru techniki prezentacji przynęty i umacniał moją cierpliwość w oczekiwaniu na to właściwe, upragnione branie.

HBDHPSCS holographic

Wspomnę jeszcze o dwóch woblerach, jakże odmiennie pracujących względem siebie: Slider i Minnow. Slider uchodzi za typowo szczupakowy, no cóż, skomentuję to krótko: nic bardziej błędnego; w Slidera biją sandacze i bolenie, chętnie chwytają go okonie. Mając te ryby na uwadze Salmo oferuje Slidery już w rozmiarze 5 cm, a także 6, 7 i oczywiście 10, 12 cm. Koniecznie wypróbujcie woblery długości 5 i 6 cm, w każdego typu łowisku. Będziecie mile zaskoczeni efektami spinningowania.
Minnow jest bardzo łatwy w prowadzeniu, każdy spinningista poradzi sobie z poprawną prezentacją. Ten wobler potrafi zdziałać cuda, możecie złowić dużego leszcza, okonia, bolenia, szczupaka, sandacza, suma, troć w rzece i Bałtyku, jazia, pstrąga potokowego. Do dyspozycji mamy długości: 5, 6, 7 i 9 cm. Wersje pływającą i tonącą. Zapewniam Was – niczego więcej do szczęścia nie potrzebujemy.