Spinningowanie skuteczną przynętą przynosi niespodzianki. Po kilku sezonach używania takich przynęt niespodzianki nie dziwią mnie, a cieszą. Łowność tych przynęt pozwala nietypowy przyłów wkalkulować w pstrągowe lub szczupakowe łowy.
Pamiętam czasy, gdy - używając wyjątkowo łownej przynęty sandaczowej - częściej od sandaczy łowiłem bolenie (w łowisku dominowały liczebnie) i wówczas złościło mnie to; przecież chciałem lądować sandacze! Oczywiście tak się działo tylko na niektórych miejscówkach sandaczowych. Teraz mamy zdecydowanie mniej ryb w łowiskach, jednak w chwili użycia znakomitej przynęty wciąż zaliczam atrakcyjne przyłowy. Dzisiaj te zdarzenia są dziełem ponadprzeciętnej łowności wabika, nie zaś obfitego rybostanu w łowisku i wyśrubowanej konkurencji pokarmowej pomiędzy osobnikami nawet różnych gatunków polujących w jednym rewirze.
Najczęściej niespodziankami darzy rzeka, jezioro potrafi spłatać figla wczesną wiosną lub późną jesienią. Być może ta nieprzewidywalność rzeki ma swój udział w mojej wielkiej miłości do tego typu łowisk. W większych rzekach pstrągowych jak Brda, górny San, środkowa i dolna Rega niespodzianki liczy się w tuzinach na sezon. Niezaprzeczalnie ten wątek zalicza się do specyfiki rzeki i jej zalet dla spinningisty. Na woblery łowię liczne gatunki ryb, z rodziny drapieżników i białorybu, jednak złowienie jazia na wobler Salmo Minnow lub bolenia na wybitnie kleniowego Salmo Tiny nie jest niczym szczególnym, więc pomijam te zdarzenia. Są jednak i takie, które pamiętam i chcę je wymienić.
Kiedyś spinningowałem w wartkim nurcie bieszczadzkiego Sanu, to był kiepski dzień dla spinningisty. Moje pudełka grzechotały od przerzucanych woblerów – tak często wymieniałem przynęty. W końcu postawiłem na niezawodną klasykę, wobler Bulhead – zawiązałem go na końcu żyłki z postanowieniem spinningowania nim przez kilka godzin pozostałych do zmroku. Opłaciło się, po kolejnej zmianie stanowiska penetrowałem wartką acz płytką rynnę głównego nurtu i bach! Dosłownie przywaliło mi w wobler, po chwili walka ustała i wkrótce podbierałem okazałą świnkę. Drugi, trzeci rzut i bach! Znowu coś siedzi, i tym razem jest to świnka. Przez najbliższe 30 minut lądowałem jeszcze 4 świnki. Miałem dużą frajdę z łowienia, ponieważ używałem wędziska do lekkiego spinningowania, o wspaniałej dynamice blanku. I tym razem wobler Salmo Bullhead uratował mi wędkarski dzień dostarczając wielu wrażeń o charakterze sportowym (złowione ryby wypuszczam). Zapewne wielu z Was powie, że Bullhead to nie jedyny wspaniały wobler i przyznam rację, z tym tylko zastrzeżeniem, że Bulhead towarzyszy mi na wyprawach od dawien dawna i przez ten czas dał mi wiele wspaniałych chwil na łowiskach. Nie widzę powodu do zwolnienia go z tej funkcji.
Tego roku kolejnych niespodzianek przysporzył mi wobler o wyglądzie patyka z zaokrąglonymi końcami – to Salmo Sweeper. Lubię łowić tym ślizgaczem na najróżniejszych łowiskach, ponieważ daje szczupaki każdej wielkości, a przy okazji choć raz dziennie na „sweeperowej” wędce melduje się ryba innego gatunku. O skłonnościach „sweeperowych” okoni wiedziałem i przyłowienie okonia nie wprawia mnie w zdziwienie, inaczej ma się rzecz z boleniem – branie bolenia było agresywne a hol pełen dynamiki i walki, mimo niewielkich rozmiarów tego drapieżnika. W tym dniu zaliczyłem dwa „dziwne”, na pewno nie szczupakowe brania, sprawcę tych brań wypatruję wśród boleni.
Rasowego spinningistę spotkanie najwyższego stopnia z rybą cieszy, bez względu na gatunek ryby i własne upodobania i niuanse spinningowania, bez względu na technikę prowadzenia i przeznaczenie przynęty. Oprócz walorów sportowych przyłowu zyskujemy dużą i ważną dawkę wiedzy o zachowaniu się ryb w naszym łowisku, o możliwościach ukochanej przynęty i wreszcie daje nam to poczucie dobrze prezentowanej przynęty. Przyłów często był dla mnie dopingiem, utwierdzał w przekonaniu właściwego wyboru techniki prezentacji przynęty i umacniał moją cierpliwość w oczekiwaniu na to właściwe, upragnione branie.
Wspomnę jeszcze o dwóch woblerach, jakże odmiennie pracujących względem siebie: Slider i Minnow. Slider uchodzi za typowo szczupakowy, no cóż, skomentuję to krótko: nic bardziej błędnego; w Slidera biją sandacze i bolenie, chętnie chwytają go okonie. Mając te ryby na uwadze Salmo oferuje Slidery już w rozmiarze 5 cm, a także 6, 7 i oczywiście 10, 12 cm. Koniecznie wypróbujcie woblery długości 5 i 6 cm, w każdego typu łowisku. Będziecie mile zaskoczeni efektami spinningowania.
Minnow jest bardzo łatwy w prowadzeniu, każdy spinningista poradzi sobie z poprawną prezentacją. Ten wobler potrafi zdziałać cuda, możecie złowić dużego leszcza, okonia, bolenia, szczupaka, sandacza, suma, troć w rzece i Bałtyku, jazia, pstrąga potokowego. Do dyspozycji mamy długości: 5, 6, 7 i 9 cm. Wersje pływającą i tonącą. Zapewniam Was – niczego więcej do szczęścia nie potrzebujemy.
Przyłowy mają to do siebie, że duży ciężar lub niezwykła waleczność ryby może zaskoczyć… naszą wędkę, która a nuż okaże się zbyt słaba i coś tam pęknie. Aby tego ryzyka uniknąć, warto budować zestaw z nadwyżką mocy. Newralgicznym elementem zestawu zawsze jest krętlik lub agrafka, mając to na uwadze polecam używać dragonowskich agrafek Spinn Lock – wykonane z najlepszej jakości drutu stalowego, więc nawet te najmniejsze rozmiary oferują imponujący zapas mocy.
Często nie zdajemy sobie sprawy, że ten mały element naszego zestawu decyduje o końcowym sukcesie lub porażce w walce z rybą.
Stosując przypon ochronny korzystniej będzie zrezygnować z wytrzymałości 3 kg (są to tzw. light) na rzecz 6 kg lub 9 kg. Dragon oferuje rozmaite przypony wykonane z najwyższej jakości materiałów (plecionek i drutu) produkowanych przez potentatów: amerykański A.F.W., amerykański Aquateko oraz japońską Momoi. W łowisku, gdzie przynętę długości do 10 cm może zaatakować szczupak mierzący ponad 90 cm zdecydowanie lepiej będzie użyć przypon długości 30, 35 lub nawet 40 cm; długość 25 cm jest nazbyt ryzykowna dla wędkarza i dużej ryby (niechodzi o wytrzymałość, a o możliwość głębokiego brania, czyli ryba może zaciąć się w przełyku i wtedy przypon 25 cm chowa się w paszczy dużego szczupaka).
Kompozytowy drut niklowo-tytanowy o niesamowitych wręcz właściwościach. Ma wbudowany tzw. mechanizm bezpieczeństwa. Kiedy w wyniku zbyt gwałtownych napięć, najczęściej występujących podczas zacięcia bardzo dużej ryby, siła oddziałująca na przypon zbliża się do wartości granicznych dla danej linki, następuje gwałtowne rozciągnięcie się przyponu o kilkanaście procent jego długości (np. przy przyponie 30 cm będzie to około 40 –50 mm). Zmniejszenie się działającej siły powoduje błyskawiczny powrót linki do wyjściowej długości, bez jakichkolwiek ubytków mocy czy śladów zużycia. Przypon po zakończeniu takiego gwałtownego holu wygląda po prostu jak nowy!
Classic to podstawowa, najbardziej dopasowana do większości warunków połowu, seria naszych przyponów spinningowych. Wykonane są z najwyższej jakości materiałów, takich jak Surflon, Surfstrand, Titanium Braid, Titanium Wire i fluorocarbon Invisible, zaopatrzone w doskonałe agrafki Power Lock i amerykańskie krętliki Rolling. Seria Classic zawiera przypony o wytrzymałości od 5–20 kg, precyzyjnie dopasowane do potrzeb polskich wędkarzy. Polecane do łowienia szczupaków i dużych sandaczy gwarantują pełną niezawodność i komfort użytkowania.
Prawie wszystkie stosowane materiały (przyponowe) oferujemy też w zestawach do samodzielnego montażu pod nazwą SELF-MADE, zawierających 2,5 metra linki oraz 25 odpowiednio dobranych średnicą i długością rurek zaciskowych.
Dragon Hard Mono to wyjątkowy materiał do wiązania lub zaciskania przyponów. Jest to żyłka nylonowa o specjalnie utwardzonej powierzchni, odpornej na przetarcie o kamienie czy przez drobne zęby niektórych drapieżników. W porównaniu do flurocarbonu jest tańsza i mocniejsza przy podobnej średnicy, nie jest za to odporna na przecięcie przez zęby szczupaków. Polecane zastosowania: przypony spinningowe przy łowieniu sumów, głowacic i sandaczy, strzałowe przypony surcastingowe i karpiowe. W opakowaniu 2,5 metra linki oraz 25 zacisków.
Waldemar Ptak