Drugie podejście – Minnow
Hornet jest diabelnie skuteczny, ale przecież nie jest panaceum na bezrybie. Nierzadko schodzę o kiju miotając Hornetem. Wtedy sięgam po Minnowa. Ten wobler to majstersztyk. Zupełnie inaczej pracuje w wodzie, ryby wabi falami hydroakustycznymi o innej częstotliwości niż Hornet. Uwielbiam obserwować minołka w wodzie. Oglądanie go w akcji daje mi spokój i pewność złowienia ryby. Czy to jest wobler pocieszenia lub ostatnia deska ratunku dla tonącego w bezrybnej wodzie? Nie upieram się przy takim określeniu, ale można go i tak potraktować. Mówiąc inaczej, bez wobka Minnow nie wybieram się na klenie i jazie. Nie ma mowy. Nierzadko doławiam bolenie; nie są jakoś specjalnie duże, ale poniżej 60 cm nie schodzą. To również znakomity łowca pstrągów potokowych. Taki jest właśnie Minnow.
Używam go w równej mierze w spokojnej partii wody, jak i w nurcie, a nawet w głównej rynnie nurtu. Daje radę, ładnie trzyma się wody. Wersja tonąca potrafi wyłuskać z nurtu wiele ryb, w tym sandacze. Podstawową techniką łowienia minołkiem jest wolne prowadzenie. Nic poza tym. Po prostu wolno, albo jeszcze wolniej.