Wasze historie i testy

Łowić i mieć z tego FUN - Po co wędkujemy?

SPIS TREŚCI

 

Po co wędkujemy?

Technicznie rzecz ujmując – chcemy złowić rybę. Wędkarstwo polega na tym, by ryba chwyciła naszą przynętę do pyska (dla ułatwienia ograniczę się do przynęt sztucznych). Tu zaczynają się pierwsze schodki. Przynęta przynęcie nierówna. Czasami będzie to imitacja owada, czasami imitacja kilkunastocentymetrowej rybki. Tak różne przynęty wymagają różnej techniki podania, a przede wszystkim wymagają różnej wytrzymałości linek (a co za tym idzie - i średnicy, o ile takową posiadają w charakterystyce). Linka i przynęta wymagają różnych wędzisk, no i o ile to konieczne (a zwykle tak ;)) - kołowrotków. Konstruowano różne kołowrotki. Najpierw zwykłe, przez niektórych nazywane katuszkami (wyraz z rosyjskiego; muszkarzom takie wystarczają do dzisiaj). Później pozostałe, znane nam obecnie. Nie znam historii rozwoju tych mechanizmów, więc nie będę próbował wymyślać kolejności, w jakiej się pojawiały i które modele. U nas najbardziej znane i popularne są kabłąkowe i multiplikatory. Gdy przyjrzymy się budowie tych kołowrotków, to zobaczymy, że to raczej multiplikatory mają prostszą a przez to potencjalnie wytrzymalszą budowę. Nie ma takich zmian kierunku przykładanej siły, co w kołowrotkach kabłąkowych. To właśnie na mechanizm kabłąka działają największe siły. W multiplikatorach tej zmiany kierunku siły nie ma. Dlatego też w swoim czasie multiplikator przejął rolę siłacza do najcięższych zadań a kołowrotek kabłąkowy przyjął rolę delikatniejszej maszynki. Ale postęp jest wszędzie i zawsze, a potrzeby i producenci idą w tym samym kierunku. Aby było szybciej, lepiej, dalej…

Każdy rodzaj kołowrotków rozwijał się z uwzględnieniem lepszych, lżejszych materiałów, bardziej dopracowanych konstrukcji. Odpowiadając na potrzeby samych wędkarzy kołowrotki kabłąkowe stały się mocniejsze, wytrzymalsze a multiplikatory subtelniejsze i wrażliwsze. Dlaczego tak się stało? Przecież mogło tak zostać, jak było. Komu to było potrzebne?

Wróćmy do tematu, który zacząłem wcześniej. Po co wędkujemy? Techniczny punkt widzenia już wyjaśniliśmy. Ale czy dlatego wędkujemy by złowić rybę? Przecież można pójść do sklepu i dużo taniej ją kupić. Czyli nie o ryby wprost tu chodzi. Nie o samo obcowanie z przyrodą, bo spacery by nam wystarczyły. Musi chodzić o coś więcej. O coś, co jest właśnie w wędkarstwie, a czego nie ma gdzie indziej. Lubimy być nad wodą, ale ryby okazują się tylko pretekstem. Lubimy być odpowiednio ubrani (w te ogólno-oddychające ciuchy), lubimy w ręku mieć sprzęt (same super technologie), co niektórzy dodatkowo targają najlepszy sprzęt fotograficzny. Przecież nie zarabiamy na tym, więc mamy z tego zupełnie inną korzyść. Tak naprawdę LUBIMY TO robić. Te ciuchy, ten sprzęt sprawiają nam czystą przyjemność; frajdę z posiadania i używania. Niektórym nawet z samego posiadania, ale czy to jest źle? Na szafkach w domach też stoją wazoniki i czy one czemuś innemu służą jak nie przyjemności właśnie? Wróćmy do sprzętu i przyjemności z jego użytkowania. Wiadomo, że najprzyjemniej używa się sprzętu, który jest dopasowany do oczekiwań użytkownika (pomijam to, że musi odpowiadać swojemu przeznaczeniu). Różnice pomiędzy kołowrotkiem kabłąkowym a multiplikatorem są dobrym przykładem.