Wasze historie i testy

Listopadowo-grudniowe sandaczowanie

SPIS TREŚCI

Listopadowe i grudniowe ochłodzenie się wody sprawia, że sandacze zaczynają napychać sobie brzuchy i szykują się do zimy. Ta wzmożona aktywność trwa mniej więcej do momentu osiągnięcia przez wodę temperatury 6 stopni, a wtedy sandacze stają się niemrawe, czasami ospałe i nie atakują już naszych przynęt z furią, jak robiły to do niedawna. Co wcale nie znaczy, że nie da się ich złowić.

Wybór łowiska i taktyka łowienia W listopadzie i grudniu powinniśmy się skupić na znanych nam miejscówkach, w których już łowiliśmy sandacze. W krótkich jesiennych i zimowych dniach nie czas na szukanie nowych miejsc. Do obłowienia w ciągu jednego dnia wybieram trzy miejscówki i wręcz katuję je non stop, przez cały dzień. Często zmieniam przynęty, ich obciążenie i sposób prowadzenia, co jest niezwykle ważne. Często przestawiam łódkę, żeby podawać przynętę pod innym kątem, ta "drobna" zmiana oraz cierpliwość wędkarza podczas spinningowania w zimnej wodzie są niezwykle ważne, często decydują o miłym zakończeniu dnia, złowieniu ryby. Im bardziej woda się schładza, tym delikatniej zaczynam łowić.


Sprzęt na lżejsze łowienie

rozmiarówkaPierwszą wędką, po którą sięgam podczas takiego łowienia to Dragon Express Jig 2,45 m, c.w. 3 - 15 g z kołowrotkiem Team Dragon FD720iX i plecionką Nano Clear 8 średnicy 0.08 mm. Drugi zestaw stanowią wędzisko Dragon Guide Select Mamba 2,45 m c.w. 6 - 25 g z kołowrotkiem Team Dragon FD930iZ i plecionką Dragon HM8X Forte średnicy 0,10 mm. Jeśli spodziewam się przyłowu w postaci szczupaka, to robię przypony z fluorocarbonu średnicy od 0,25 mm do 0,30 mm. Przynętę staram się prowadzić w bardzo wolnym opadzie z delikatnymi podbiciami. Dla mnie regułą jest użycie wabików w naturalnych barwach, ale od wszystkich reguł są wyjątki, więc i ja czasem zamiast naturalnych barw użyję kolory jaskrawe. Przynęty, które z czystym sumieniem mogę polecić, to gumy Dragona. Dla mnie numerem 1 są: Lunatic, Mamba, Maggot, Phantom i Fatty, która teoretycznie nie jest przynętą typowo sandaczową, ale w wodzie pełnej leszczy i krąpi staje się kilerem. Warto pamiętać, że teraz będzie korzystniej postawić na nieco większe wabiki, bo sandaczowi włącza się kalkulator opłacalności, czyli co mu się opłaca, a co nie - nie będzie ganiał pojedynczych egzemplarzy drobnicy, bo zjedzenie ich przynosi zbyt mało korzyści energetycznych względem poniesionego wydatku energetycznego.

Trzęsienie ziemi

Jeśli już żadne moje starania nie przynoszą efektu w postaci ryb, stosuję "trzęsienie ziemi", wywołuję je kilkoma przeciągnięciami mocno przeciążonej gumy. Powstaje taki wielki zamęt na dnie, że budzi czasem ospałe sandacze. Nierzadko okazuje się, że w łowisku sandacze są, lecz potrzebowały mocnego walnięcia w dno. Podczas takiego łowieniu miłą niespodzianką są kapitalne okonie, traktuję je poważnie, ale raczej jako bardzo miłą niespodziankę, prezent podczas jesiennych i zimowych łowów.

Daniel Sikora