Już pewien czas temu otrzymałem jedną z nowości Dragona, a mianowicie torbę z coolerem do przechowywania kulek i dipów karpiowych. Jako że łowienie karpi nie jest moją mocną stroną, postanowiłem wykorzystać ów wynalazek podczas wędkarskich wypraw w inny i również przydatny sposób.
Chyba każdy z wędkarzy doskonale wie, jakie były i obecnie jak wygląda wiosna, lato, a nawet zapowiadająca się ciepła jesień. Praktycznie przez ponad pół roku jest ciepło, jeśli nie upalnie. W takich warunkach przechowywanie przynęt zwierzęcych lub naturalnych tzw. spożywczych choćby kilka godzin w środku dnia zaczyna być problematyczna z uwagi właśnie na wysoką temperaturę otoczenia, co sprzyja psuci się przynęty czy zanęty (ciasto, robaki, parzone ziarna). Co robimy zazwyczaj? Albo przechowujemy nasze robaki, kukurydzę, parzone ziarna zbóż czy dendrobenę po prostu w wiaderku, albo umieszczamy je gdzieś w cieniu, gdzie wydaje nam się, że zdołają dotrwać świeże do końca długiej zasiadki. A ile razy zdarzyło się komuś z nas, że zapomniał tak zrobić i robaki lub kukurydza w puszce dosłownie ugotowały się na słońcu? Również i mnie zdarzały się takie sytuacje. Niewielka strata, jeśli tylko część naszych przynęt nie nadawała się do połowu. Ale cóż począć, gdy to był nasz cały zapas z przeznaczeniem na całodniową czy całodobową zasiadkę? I właśnie w takiej sytuacji przyszła mi z pomocą torba z coolerem. Bowiem wykorzystałem ją może niezgodnie z jej przeznaczeniem katalogowym (czyli do zabezpieczenia kulek i dipów), lecz okazała się czymś bardzo przydatnym wędkarzowi gruntowemu w upalne dni.
Podczas wypraw używałem jej do przechowywania białych robaków, denrobeny, kukurydzy i parzonej pszenicy, czyli podstawowych przynęt każdego spławikowca i grunciarza. Torba wewnątrz wykonana jest z materiału, który sprawia, że wyjęte w domu z lodówki przynęty i umieszczone w niej o wiele dłużej możemy przechowywać schłodzone, a co za tym idzie - o wiele dłużej przynęty roślinne zachowują swą świeżość, a przynęty zwierzęce są nadal ruchliwe i kuszące dla białorybu. Nasze przynęty możemy umieszczać bezpośrednio w dwóch jednakowo wyglądających zasobnikach, które w torbie znajdują się jeden na drugim. Każdy zasobnik posiada po obu stronach wszyte „rączki” do łatwiejszego ich wyjmowania z torby i podzielony jest na 7 komór - jedną większą i 6 mniejszych. Mniejsze komory są wprost idealne do przynęt w owalnych opakowaniach jak kulki proteinowe, białe robaki czy kukurydza w puszce. Większą komorę można wykorzystać do przechowywania wkładu chłodzącego, takiego którego zazwyczaj używamy w lodówkach turystycznych. Wtedy utrzymamy wewnątrz optymalną temperaturę przez ponad 12 godzin. Torbę można przenosić na pasku naramiennym (można go odpiąć) lub za rączki spinane rzepem. Zamykana jest solidnym zamkiem błyskawicznym, a na froncie posiada dodatkowo kieszeń na drobne akcesoria. Materiał, z którego wykonana jest torba zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz, jest bardzo łatwy w utrzymaniu w czystości.
Lecz gdyby ktoś sądził, że to jedyna możliwość wykorzystania torby z coolerem to muszę go wyprowadzić z błędu. Okazało się, że jest ona również idealna do przewożenia i przechowywania na długich zasiadkach w upalne dni prowiantu i napojów dla wędkarza jako wędkarska mobilna lodówka, która nie potrzebuje prądu. Wystarczy zaopatrzyć się w jeden lub dwa wkłady chłodzące i gotowe. A przyznać trzeba, że jest naprawdę pojemna. Bez problemu zmieści nawet kilka butelek wody mineralnej. Nikomu chyba nie muszę tłumaczyć, jak smakuje w upalny dzień na łowisku schłodzony napój albo inny napitek. Torba może być również wielofunkcyjna: wystarczy wyjąć jeden z zasobników, tak jak to zrobiłem na jednej z wypraw, dolną połowę torby przeznaczając na wiktuały, a górną z pojedynczym zasobnikiem na smakołyki dla białorybu. Nie bez przyczyny mawiamy, że potrzeba jest matką wynalazku.
Kolejny raz okazało się, że nowość Dragona może mnie niezwykle miło zaskoczyć zarówno swą funkcjonalnością jak również dobrym wykonaniem. Torba z coolerem już zaliczyła kilka zasiadek, a podejrzewam, że jeszcze na wielu będzie mi niezbędna w zakresie przynętowo-prowiantowym. Któż wie, może i kiedyś w niej zagoszczą stricte karpiowe przysmaki. Nigdy nie mów nigdy.
Z wędkarskim pozdrowieniem
Sebastian Rej