Lato w pełni. Temperatura wody zachęca bardziej do kąpieli niż do uganiania się za drapieżnikami. Zwłaszcza moimi ulubionymi łososiowatymi. W wakacje albo wyjeżdżam turystycznie, albo wędkarsko przesiadam się na metodę gruntową.
Odezwie się pewnie wielu oponentów. Że to nie taka ekskluzywna metoda… Że spinningiście nie wypada przesiadać się na inne metody… Ja się z tym nie zgadzam. Każda metoda ma swoje cechy. Nie nazwałbym takiej cechy zaletą, tylko właśnie tym czymś specyficznym. Tym, dzięki czemu się ją lubi. Ja najbardziej lubię wędkę spławikową. Ona daje mi najwięcej frajdy i zabawy. To dzięki niej wracam do swoich młodzieńczych lat, kiedy to jeszcze o spinningu miałem dosyć umiarkowane pojęcie. Na tyle umiarkowane, że wiedziałem o jego istnieniu.
Nie przepadam za wielodniowym nęceniem. Nie mam łowiska pod nosem, a i kultura innych wędkarzy pozostawia wiele do życzenia. Część z nich widząc systematycznie nęcone łowisko, natychmiast je zajmuje.
Dlatego nastawiam się na łowienie z doskoku, czyli nie mam czasu na przyzwyczajanie ryb do pokarmu. Muszę korzystać ze swoich doświadczeń z okresu, kiedy jako junior bawiłem się w zawody wędkarskie. Mając krótki i ograniczony czas nad wodą musimy dobrze go wykorzystać. Jednym z elementów kluczowych będzie zanęta.
Kiedyś zanętę mieszałem sam. Znałem więc od podstaw jej skład i mogłem zmieniając go osiągać określone efekty. Teraz takiej potrzeby nie czuję. Mnogość mieszanek na rynku daje na tyle dobry wybór, że nierealne wydają się te czasy, kiedy to w sklepach spożywczych poszukiwałem choćby kaszy kukurydzianej czy mieliłem słonecznik. Teraz jest w czym wybierać i w specjalny dla siebie sposób mieszać różne zanęty.
Upodobałem sobie serię Elite. Podoba mi się jej struktura i właściwości. Podoba mi się i to, jak dobrze przy różnym stopniu zwilżenia potrafię ją dostosować do potrzeb. Czasami stosuję ją samodzielnie, a czasami mieszam z XXL. Dlaczego? Otóż moim celem jest łowienie jak największych ryb. Jak ma mi brać płoć, to niech to będzie ta kilka centymetrów większa, choćby kosztem ilości brań. Ta zanęta potrafi ściągnąć większe egzemplarze ryb.
Oczywiście nad wodą potrafię dopalić zanętę jakimś atraktorem, jednak używam go raczej w przypadku braku oczekiwanych efektów. Najpierw też staram się go wypróbować na przynęcie. Czy ryby pobierają ją chętniej (tą z atraktorem), czy jednak nie.
Ponieważ lubię rekreacyjne łowienie i wygodę podczas niego, jako przynętę najczęściej stosuję kukurydzę z puszki. Dodaję ją również do zanęty. Takie smaczne kąski działają na ryby bardzo dobrze. Najczęściej na haczyk zakładam takie ziarno z zanęty; przesiąknięte już jej zapachem. Ryby to czują…
Namawiam Was na spróbowanie takiej letniej odskoczni. Lekka wędeczka z przelotkami lub bez, mały i lekki kołowrotek do wędki z przelotkami. Cienka linka, lekki spławik i czeka Was doskonała zabawa. Obiecuję!
Sławomir Kurzyński
KONSULTANT SPRZĘTOWY
Specjalizacja: casting
Kontakt: Dragon.SK@yahoo.com
fot. Waldemar Ptak TEAM DRAGON PRO