Kolejny wyjazd na pstrągi. Wiem, że na tej rzeczce może się trafić i kleń. Jednak nie wpływa to znacząco na moją strategię. Klenie traktuję zwykle jako przyłów. Nieczęsto są głównym celem moich połowów.
Tym razem postanowiłem schodzić w dół rzeki. W nocy trochę padało i możliwe, że woda zmyła trochę pożywienia w nurt rzeki. Oznacza to zwykle chwilowe wielkie żarcie, a potem ryby, które nie są zbyt chętne do żerowania. Spodziewałem się, że raczej trafiłem na drugi etap. Stąd decyzja o wolniejszym łowieniu z dłuższą prezentacją przynęty. Po rzucie obrotówką stawiam ją w nurcie i prowadzę z prędkością na granicy pracy skrzydełka. Czyli jakby poruszała się wolniej w stosunku do otaczającej ją wody, to by zgasła. W przypadku woblera podobnie, jednak urozmaicam jego pracę poprzez miarowe podciąganie go w górę rzeki i opuszczanie w dół. Tak jakbym miał na końcu zestawu niezdecydowaną rybkę. Taką, która co chwila zmienia decyzję.
W przynętach postawiłem na obrotówki i woblery. Z tym, że jak nie będę miał efektów na obrotówki, to zacznę łowić już tylko na wobki.
Scenariusz nad rzeką właściwie potwierdził moją strategię. Obrotówki nie przynosiły ryb (mam wrażenie, że szybko można zweryfikować ich działanie na ryby). Wobler zawisł więc na stałe na agrafce i już bez zmiany przynęty obławiałem kolejne miejscówki.
Wobler nie był przypadkowy. Sześciocentymetrowy wabik z mocną pracą dosyć mocno mieszał w wodzie. Miałem nadzieję, że w końcu da mi rybę. Chodziłem, rzucałem, prowadziłem przynętę tak jak zakładałem. Nie miałem brań, ale zaufałem strategii i nie zmieniałem jej. W końcu... Zobaczcie zresztą sami. Dla niecierpliwych dodam tylko, że wytrwałość okazała się opłacalna.
Co prawda nie był to pstrąg, ale szczegóły pokazuje film do obejrzenia tutaj:
HM-X Sensitive Cast po raz kolejny okazał się idealny do takiego łowienia i prezentacji przynęty.
Sławek Kurzyński
TEAM DRAGON PRO