Moje katorżnicze łowiska
Do dzisiaj nie przydarzyła mu się awaria czy choćby zwykła usterka w pracy mechanizmu, rolka kabłąka cały czas płynnie się obraca a plecionka na szpuli pracuje bez objawów skręcenia. Cały czas pracuje tak, jak w dzień jego próby, czyli bezbłędnie - jak przy sklepowej ladzie a dodam, iż niewiele konstrukcji jest w stanie dotrzymać mi kroku. Ilość wyrabianych nad wodą roboczogodzin jest mordercza dla mojego sprzętu... Piach, podtopienia, zamiłowanie do połowu dużych ryb na zbyt delikatne wędki, upodobanie do stosowania przynęt długości od 13 cm wzwyż, brak regularnej pielęgnacji czy choćby obsuszenie po kąpieli - to codzienność dla moich kołowrotków; cóż, przetrwają tylko najlepsze ;)
Taki właśnie jest mój Metal Guide, pomimo małego rozmiaru 1020 na stałe zadomowił się we flagowym, uniwersalnym zestawie, inne - bardziej dedykowane kołowrotki zostały w tyle, wyparł je całkowicie pomimo posiadania tylko jednej szpuli - mam jedną tylko, tak go dostałem i często przewijam coś z czegoś nad wodą, aby tylko On zagościł na mojej wędce. Czy zasłużył na to nowatorskim designem czy wysokiej klasy przekładniami i szpulą typu V, może obudową i rotorem z superduralu obrabianego w CNC? A może lekkością przy dużej mocy i wielotarczowym hamulcem? Być może to zasługa głównej przekładni klasy HEG? Jednokierunkowym łożyskiem walcowym czy dziewięcioma japońskimi kulkowymi? Po prostu nie wiem. Być może, tak po prostu, bardzo dobrze mi się z nim łowi? ;)
Polecam go wszystkim, to udany kołowrotek bez dwóch zdań. Zamieszczam garść zdjęć z okresu czterech miesięcy użytkowania, mówiących gdzie był i co robił.
Daniel Luxxxis Kruzicki