II Morski Festiwal Łososiowy "POLAND TROLLING MASTERS"
Jastarnia; 14-16 kwietnia 2011
Organizator:
Szymek, ile troci dziś złowiłeś ?
Szymon Szymański:
Nie pamiętam, chyba dwie, a tata trzy lub odwrotnie…
Ta krótka wymiana zdań między sędzią a najmłodszym zawodnikiem zawodów - trzynastoletnim Szymonem - dobitnie świadczy o wynikach, jakie osiągnęli zawodnicy startujący w tegorocznych zawodach „Poland Trolling Masters”. Ale o tym za chwilę.
Tegoroczny festiwal odbył się o tydzień wcześniej niż w roku ubiegłym. Taka decyzja organizatorów była podyktowana sygnałami o wynikach uzyskiwanych przez wędkarzy i rybaków. Po prostu połowa kwietnia to okres, w którym w zatoce jest najwięcej troci - a co za tym idzie - największa szansa na ich złowienie. Woda w zatoce ma w tym okresie optymalną temperaturę wahającą się między 3 a 6 stopniami Celsjusza. Aby do maksimum zwiększyć szanse wędkarzy, wydłużono także czas zmagań zawodników do 3 dni i czas trwania każdej tury do12 godzin, co sumarycznie dało aż 36 godzin łowienia w ciągu zawodów. To już dużo i naprawdę realna szansa na złowienie ryby.
Wymiar ochronny troci i łososia został ustalony na 50 cm, co okazało się bardzo trafną decyzją organizatorów. Wielu zawodników złowiło ryby w granicach 45-48 cm, które brały falami po kilka sztuk naraz. Rekordziści mieli na koncie nawet 8 niewymiarowych troci w ciągu dnia. Stada jednakowych roczników liczące po kilkanaście, kilkadziesiąt sztuk co jakiś czas pojawiały się w zasięgu wędek i biły z wściekłością w błystki, woblery i żywe szprotki na systemikach.
W tym roku na „Trolling Masters” zapisało się 9 jednostek, w tym duży ponton i łódź o długości 4,5 m. Resztę stanowiły większe łodzie o długości powyżej 5 metrów. W zależności od jednostki załogi liczyły od 2 do 4 zawodników. Każdy miał prawo łowić na dwie wędki wyłącznie metodą trollingową. Organizator, Piotr Lisakowski otrzymał dużo więcej zgłoszeń od właścicieli mniejszych łódek, jednak ze względów bezpieczeństwa nie mógł ich dopuścić do startu w rywalizacji. To zupełnie zrozumiała i słuszna decyzja. Wody zatoki są bardzo nieobliczalne i potrafią być niebezpieczne zwłaszcza dla wędkarzy nieobytych w morskim łowieniu. Załoga jedynej małej łodzi „FRANTIC” o długości 4,5 m jest doskonale przystosowana do morskiego wędkowania i należy do doświadczonego wędkarza morskiego Krzysztofa Kamieńskiego więc stanowiła wyjątek.
Pogoda w ciągu zawodów była dosyć zmienna, jednak praktycznie każdego dnia pozwalała na bezpieczne wypłynięcie także na otwarte morze za cypel helski. Tutaj należy wspomnieć o strategii, jaką zaplanowały załogi. Jak można się było spodziewać po ubiegłorocznych wynikach, zdecydowana większość jednostek wybrała wędkowanie na wodach zatoki. Do tej grupy należały oczywiście mniejsze jednostki, ale także większe łodzie. Widoczne były jednak duże zmiany sprzętowe i podejście do trollingu na zatoce. Miałem okazję ponownie obserwować zawodników „z wody” i uważam, że od ostatnich zawodów nastąpił duży postęp. Nawet na płytkich wodach zatoki dwie jednostki trollingowały z użyciem downriggerów i planerów, co pozwoliło na wygodną obsługę 6 i 8 wędzisk. Widać, że profesjonalny trolling staje się coraz bardziej popularny i jest z pewnością bardzo przyszłościową metodą wędkowania.
Pierwszego dnia zawodów do komisji sędziowskiej zgłoszono tylko dwie wymiarowe ryby. Co ciekawe, trocie padły na pontonie Marka Szymańskiego i mierzyły odpowiednio 68 i 70 cm. Pierwszą rybę złowił Szymon, a drugą Marek, który przy komisji stwierdził z uśmiechem na ustach, że w końcu złowił rybę większą od syna. Tutaj warto zaznaczyć, że Marek trenował kilka dni przed zawodami i miał chyba najlepsze informacje o najlepszych łowiskach zatoki. Wypływane godziny kolejny raz zaprocentowały świetnym wynikiem i to nie tylko w pierwszym dniu zawodów. Po obiadokolacji wszyscy zawodnicy zostali zaproszeni do bosmanatu na prezentację Marka Szymańskiego i Andrzeja Zduna. Na wykładzie Marka można było dużo dowiedzieć się o najlepszych łowiskach troci w zatoce oraz o sprzęcie stosowanym przy lekkim trollingu przez samego prowadzącego wykład. Dowiedzieliśmy się między innymi, że jednymi z najlepszych woblerów do morskiego trollingu są Salmo Minnow-y i Executor-y. Marek pochwalił także swój trociowy kołowrotek „FISHMAKER”, który szczególnie ceni za szybkość, doskonały hamulec i precyzję w nawijaniu linki. Następny wykład poprowadził Andrzej Zdun, członek grupy Team Dragon. Przekazał on swoją wiedzę dotyczącą trollingu z zastosowaniem downriggerów, outriggerów, planerów i flasherów. Jego olbrzymia wiedza w tym temacie to kopalnia informacji dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z windą. Andrzej został zasypany pytaniami, a całe spotkanie przedłużyło się do późnych godzin wieczornych. Prezentacja ta utwierdziła mnie w przekonaniu, że Andrzej Zdun należy do najlepszych fachowców w kraju od wędkowania z downriggerem. Trolling z użyciem 10 wędzisk nie stanowi dla jego załogi większego problemu, a jego łowiska znajdują się zarówno w kraju jak i w Danii, Szwecji czy Norwegii. Najcenniejsze jest jednak to, że swoją wiedzę Andrzej potwierdził w praktyce już następnego dnia ...
W piątek nad zatoką pojawiło się niecodzienne zjawisko pogodowe. Nieopodal cypla helskiego utworzyła się ciemna, mglista chmura, która sprawiła, że jednostki, które zdecydowały się płynąć na głębszą wodę, łowiły niemal po omacku. Dodatkowo temperatura w okolicach „chmury” spadła poniżej zera. Na szczęście wszyscy zawodnicy byli wyposażeni w ciepłe kombinezony i tylko dzięki temu wytrzymali na wodzie wiele godzin. Co ciekawe - w samej Jastarni świeciło piękne słońce i temperatura odczuwalna była w granicach 20 stopni!
Tego dnia złowiono aż 7 wymiarowych ryb - w tym przepiękną samicę łososia o długości 104 cm i wadze 12 kg, o której za chwilę.
Piątkowe wyniki przedstawiały się następująco:
- I Załoga nr 30 (Szymańscy) – 3 ryby (74 cm, 73 cm, 54 cm) – 301 pkt
- II Załoga nr 22 (Zdun) – 1 ryba (104 cm) – 254 pkt
- III Załoga nr 26 (Kamieński) – 3 ryby (70 cm, 63 cm, 51 cm) – 184 pkt
Kiedy zawodników i organizatorów obiegła informacja o złowieniu metrowego łososia przez załogę Andrzeja Zduna było już wiadomo, że festiwal będzie bardzo udany. To przecież herbowa ryba imprezy i tak naprawdę od pierwszych zawodów wszyscy liczyli na okazałego Salmo Salara. W tym przypadku ryba była wypracowana w 100%, a jej złowienie jest wynikiem wielkiego doświadczenia Andrzeja Zduna i doskonałej współpracy całej załogi „Stelli”. Andrzej już w poprzednich zawodach nastawił się wyłącznie na duże łososie i trollingował tylko na wodach głębi Gdańskiej. Wtedy zabrakło trochę szczęścia, jednak złowienie dużej ryby po konsekwentnym łowieniu jest zawsze kwestią czasu. W tym roku drużyna Andrzeja Zduna doczekała się pięknego brania grubego łososia, a organizatorzy zawodów - ryby, która moim zdaniem otwiera nowy rozdział w naszym wędkarstwie zawodniczym. Złowienie takiej ryby na zawodach to w naszych realiach precedens nie bez znaczenia i nadzieja na rozwój wędkarstwa łososiowego na wodach morskich. Niedługo po wyholowaniu ryby załoga „Stelli” miała na wędce kolejną rybę, która wypięła się tuż przy burcie łodzi. Andrzej ocenił jej wielkość na 80+. Nie zawiedli też faworyci z dnia poprzedniego. Marek i Szymon tym razem zgłosili 3 ryby, podobnie jak załoga łodzi „FRANTIC” Krzysztofa Kamieńskiego. Wielu zawodników zgłosiło także fakt złowienia niewymiarowych troci. Zdarzało się, że jednocześnie dwie osoby na łodzi holowały małe trocie.
Sobota przywitała zawodników dosyć ładną pogodą, poprawiła się widoczność, a temperatura wzrosła o kilka stopni. Po „rybnym” piątku wszystkie jednostki stawiły się o godzinie 6:00 w porcie z nadziejami na jeszcze lepsze wyniki. Tutaj jednak nastąpiła istotna zmiana. Za łodzią Andrzeja Zduna popłynęły jeszcze dwie jednostki, które postanowiły również nastawić się na grubego łososia. Decyzja okazała się trafna dla załogi Jacka Modrzejewskiego, która przywiozła pięknego łososia o długości 84 cm. Był to drugi - a zarazem ostatni łosoś tej imprezy. Nie zawiedli również łowcy troci, chociaż łatwo nie było. Kiedy około godziny 14:00 spotkałem na wodzie Marka i Szymona okazało się, że od rana nie mieli nawet brania mimo dokładnego obłowienia najlepszych miejsc z dni poprzednich. Zdenerwowanie liderów było więc zrozumiałe, jednak o tą załogę byłem spokojny. Po kilkugodzinnym „miotaniu” się po niemal całej zatoce Marek zdecydował się obrać kurs na Kuźnicę. Decyzja była bardzo słuszna. Kiedy tylko zza chmur wyszło słońce, na nieco cieplejszej wodzie Marek i Szymon trafili na stado żerujących troci i złowili ich po kilka na głowę.
Wymiarowe okazały się tylko dwie, jednak to w zupełności wystarczyło na ponowne zwycięstwo w zawodach. Nie zawiódł także „Frantic” przywożąc do miary piękną 68 cm troć. Do szczęśliwych łowców dołączyły także dwie nowe załogi (Zbyszka Bacińskiego i Marcina Michalskiego), które złowiły swoje pierwsze ryby na tych zawodach. W porcie na zawodników czekali reporterzy lokalnej, kaszubskiej telewizji , którzy przeprowadzili wywiad z dwiema najlepszymi drużynami.
Dzień zamknął się liczbą 6 wymiarowych ryb:
- I załoga nr 24 (Modrzejewski) – 1 ryba (84 cm) – 134 pkt
- II załoga nr 30 (Szymańscy) – 2 ryby (52 cm, 52 cm) – 104 pkt
- III załoga nr 26 (Kamieński) – 1 ryba (68 cm) – 68 pkt
- IV załoga nr 19 (Baciński) – 1 ryba (62 cm) – 62 pkt
- V załoga nr 23 (Michalski) – 1 ryba (59 cm) – 59 pkt
Końcowe wyniki Festiwalu wyglądają następująco:
- miejsce załoga nr 30 - Szymański Marek, Szymański Szymon – 7 ryb – 541 pkt
- miejsce załoga nr 22 - Zdun Andrzej, Szawarski Wojciech, Zadrużny Piotr, Kacprzak Grzegorz – 1 ryba – 254 pkt
- miejsce załoga nr 26 - Kamieński Krzysztof, Zabiełło Wojciech – 4 ryby – 252 pkt
- miejsce załoga nr 24 - Modrzejewski Jacek, Paweł Grela, Piotr Szcześniak, Marcin Mazowiecki – 1 ryba – 132 pkt
- miejsce załoga nr 19 - Baciński Zbigniew, Federowicz Andrzej – 1 ryba – 61 pkt
- miejsce załoga nr 23 - Michalski Marcin, Wilczyński Bogumił, Berta Maciej – 1 ryba – 59 pkt
GALERIA ZDJĘĆ:
Po zakończeniu zawodów nastąpiła ceremonia wręczenia nagród. Wszyscy uczestnicy otrzymali upominki od sponsorów, a trzy najlepsze załogi cenne nagrody. Dragon, sponsor główny ufundował downriggery firmy SCOTTY dla 2 najlepszych łodzi i dodatkowo uchwyt do wędziska scotty, woblery Salmo Sting, wędzisko Team Dragon oraz czapki i gadżety dla każdego zawodnika. Specjalną nagrodę za złowienie największej ryby zawodów otrzymał Andrzej Zdun. Było nią wędzisko HM69 „Salmon” z dedykacją ręcznie pisaną piórem.
Na ceremonii pojawił się także gość specjalny, burmistrz Jastarni - pan Tyberiusz Narkowicz, który wręczył nagrody zwycięzcom. O godzinie 20:00 wszyscy uczestnicy udali się na bankiet, który zorganizował pensjonat „ADMIRAŁ” z Jastarni. Przy tatarze, faszerowanym łososiu i muzyce zespołu Siergieja Kriuczkowa „Riverboat Ramblers” wszyscy bawili się aż do godzin porannych. Na niedzielę został przewidziany dodatkowy konkurs o największą rybę, jednak z powodu braku chętnych został odwołany. Z pewnością wpływ na to miała impreza z dnia poprzedniego i uczestnicy zdecydowali się na odpoczynek, ponieważ wielu z nich miało do pokonania kilkaset kilometrów tego dnia.
II Festiwal Łososiowy przeszedł do historii. Uważam, że należy go za zaliczyć do bardzo udanych. Złowiono 15 wymiarowych ryb na 9 załóg w tym prawdziwą „perełkę” w postaci pięknego, metrowego łososia. Szczególne podziękowania należą się organizatorom za dużą determinację w dążeniu do promocji trollingu morskiego. Dziękujemy pomysłodawcy i głównemu organizatorowi – Piotrowi Lisakowskiemu oraz sędziom: Piotrowi Fijałkowskiemu, Maciejowi Jaworskiemu i Mateuszowi Pieperowi.
Na koniec jeszcze jedna uwaga z mojej strony. Sądzę, że w kolejnych zawodach warto pomyśleć o stworzeniu odrębnej klasyfikacji dla łososia i troci. Przygotowanie sprzętowe i koszty, jakie poniosły załogi nastawiające się na łososie są nieporównywalnie większe niż jednostek szukających troci w samej zatoce. Dla przykładu: załoga Andrzeja Zduna przez 3 dni przepłynęła 550 km zużywając aż 380 litrów paliwa!!! Rachunek jest prosty. Codzienna podróż na łowisko i spływanie do portu zajmowało im około 5 godzin. Na łowienie zostawało więc tak naprawdę tylko około 7 godzin. Koszt złowienia 1 łososia był więc w tym przypadku bardzo wysoki i uważam, że trzeba ustalić nieco inne zasady punktowania.
Małe jednostki miały łowiska trociowe już po około 30 minutach od wypłynięcia z portu, więc szanse nie rozkładały się równomiernie. Nie zmniejsza to oczywiście doskonałych rezultatów małych łodzi, które są wynikiem bardzo dobrego rozpracowania wody, ale myślę, że trocie i łososie powinny być oceniane w innych kategoriach. Mam nadzieję, że w przyszłym roku na festiwalu zagości dużo więcej załóg, a festiwal będzie „rósł w siłę”. Branie srebrnej, żerującej ryby w morzu to chwila, dla której warto spędzić na łodzi wiele godzin bujając się na falach i podziwiając piękno naszego morza. I wcale nie trzeba wielkich nakładów finansowych. Przy niezłych warunkach pogodowych na zatokę wystarczy niewielka, stabilna łódka o podwyższonych burtach i silnik o mocy 10 km. Zapewniam, że warto spróbować,
Łukasz Marczyński.Sponsor główny festiwalu: DRAGON
Sponsorzy i partnerzy:
- Expert
- Max
- Twoje-miasto.pl, Twoja-szkola.pl
- MultiEkoklima
- Team Ufling
- Browar Amber
- Admirał – Pensjonat przy porcie
- Hotel Duna
- Restauracja Gryfon
- UM Jastarnia
- Stowarzyszenie „Półwysep” z Jastarni
- Portal Morski – www.namorze.com