Krótki urlop (urlop zawsze jest zbyt krótki) spędziłem na łowisku karpiowym, w towarzystwie młodziutkiej córki. Andżelika coraz lepiej sobie radzi z karpiami i sprzętem, co oczywiście napawa mnie ojcowską dumą.
Na łowisko m.in. zabraliśmy wędki MegaBAITS Combat Carp 2,75 lb. Polubiłem te kijaszki już od chwili zapoznania się z nimi kiedyś, przy okazji wspólnego karpiowania z Waldkiem. Dla mnie Combat 2,75 lb to kijek bardzo poręczny, o lubianej przez mnie akcji, a ponadto świetny rzutowo i miał okazję się tą cechą wykazać podczas tego urlopu.
Łowiliśmy na około setnym metrze. Zdecydowałem się na obciążenie 90-gramowe i już wiedziałem, że kijaszki bez trudu podołają wyzwaniu. Mimo tej wiedzy, z przyjemnością oddawałem każdy rzut dosłownie się delektując łatwością i precyzją zarzucania – to dzięki odczuwalnej dynamice blanku. Miałem wrażenie, że na 150 metrów mogę celnie posłać 120-gramowy zestaw, i gdyby zaistniała taka potrzeba zrobiłbym to bez problemu. Natomiast to, co najlepsze, czyli hol ryby to już majstersztyk! Karpiówka lekko i pięknie się układa pod rybą, począwszy od małej ok. 5-kilogramowej do 17-kilogramowej – właśnie takiego karpiczka Andżelika holowała pewnie i bardzo sprawnie. Combat świetnie amortyzuje wszelkie błędy wędkarza i wariackie zrywy walczącej ryby. Świetnie leży w dłoni wraz z kołowrotkiem Metal Carp 760i. Sam kołowrotek kolejny sezon pracuje bez najmniejszego zarzutu. Regulacja hamulca przedniego na bardzo wysokim poziomie, ustawianie go to przyjemność, podczas której zyskuje się pewność, że hamulec zadziała, gdy będzie taka potrzeba. Ogromna, pojemna i łatwo oddająca żyłkę szpula sprawia, iż rzuty na 100 m nie wymagają większego wysiłku. Korba kołowrotka jest masywna, mocno osadzona i dobrze leży w dłoni. Tytanowa rolka zapobiega skręcaniu żyłki. Wygląd (stylistyka) wędziska jest bardzo przyjemny. Od kiedy włączyłem do wyposażenia te kołowrotki nabrałem przekonania, że na łowisku podołam każdej trudnej sytuacji dla sprzętu.
Urlop jak szybko się zaczął, tak jeszcze szybciej się skończył. Mieliśmy dużo radości ze wspólnego wędkowania, a dobry sprzęt nie zawiódł. A przecież, teoretycznie, mógł się rozsypać i tym samym zepsuć urlop. Na szczęście, to tylko teoria. W praktyce jest O.K.
Radek Karasiński