Testerzy relacjonują

Zimowy feeder

Zimowe łowienie na feeder już od dawna kojarzy mi się z polowaniem na okazałe odrzańskie leszcze.
Łowienie tych ryb zimą wcale nie należy do najłatwiejszych. Jednym z trudniejszych zadań, jakie na nas czekają, jest chociażby samo zlokalizowanie ławic tych ryb, ponieważ w zimnej wodzie nie są one zbyt skore do zmiany swoich stanowisk i nawet najlepsze mieszanki zanętowe tego nie zmienią.
Drugą trudnością jest krystalicznie czysta woda, która nierzadko wymaga od nas stosowania ultra delikatnych zestawów i mikroskopijnych haczyków.

Wracając do wyboru łowiska - osobiście wybieram głębokie odcinki rzeki z niewielkim przepływem wody, ale także starorzecza, porty czy inne głębokie zbiorniki połączone na stałe z głównym korytem.
Najważniejsza jest głębokość, która nie może być mniejsza niż głębokość samego koryta. Jeżeli jeszcze na takim odcinku występuje naturalnie jakiś pokarm, na przykład racicznice bądź złoża mułu z ochotką, to możemy być pewni, że jeżeli leszcze występują na tym odcinku rzeki, to będą właśnie tam.

Po wytypowaniu łowiska pozostaje jeszcze przygotowanie mieszanki. To, że nie jesteśmy w stanie sprowadzić ryb w łowisko z dużej odległości, nie oznacza, że należy zrezygnować z nęcenia! Mieszanka będzie miała na celu skupić przebywające w okolicy leszcze w rejonie ulokowania naszego zestawu i odpowiednio pobudzić je do żerowania. Nie jest to wbrew pozorom łatwe, ponieważ przy tak zimnej wodzie ryby potrzebują bardzo małej ilości pokarmu, a co za tym idzie - bardzo łatwo je przekarmić. Do łowienia leszczy w tym okresie praktycznie jedna szklanka mieszanki starcza mi na cały dzień łowienia. Ważne, aby była to zanęta drobna i jak najwyższej jakości. Osobiście używam zanęty Dragon Magnum Feeder Leszcz, a w porze zimowej przesiewam ją przed domoczeniem przez 1,5-milimetrowe sito, aby pozbyć się grubszych frakcji. Bazą mojej mieszanki są gliny i jockers.
O tej porze roku bardzo ciekawym rozwiązaniem jest nawilżanie gliny wodą z boosterem. Faworytem jest tutaj Dragon Magnum Piernik.
Mieszankę na start podaje w trzech konsystencjach. Pierwsza, zupełnie luźna, z niewielka ilością robaków, służy do czopowania wałków, a to, co zostanie, podaję luźno szklanką. Druga, w postaci wałków z odrobinę większą ilością robaków doklejona za pomocą lianta i trzecia, ostatnia, to także wałki z jeszcze powiększoną porcją "mięsa", ale sklejona już z pomocą bentonitu. Jeżeli dobrze dobierzemy siłę doklejenia, takie podanie spokojnie wystarczy na 4 - 5 godzin łowienia, bez konieczności donęcania.
Jeżeli chodzi o robactwo, to nie odkryję Ameryki, jeżeli napiszę, że bazą jest jockers, ale dodatkowo warto mieć kastera.

Na haczyku również klasyk, czyli ochotka, ale warto pamiętać też o pince.
Gdy mamy już wybrane łowisko i przygotowane mieszanki, możemy przejść do zestawów. Od lat stosuję sprawdzony set: wędzisko MegaBAITS Black Shadow o długości 3,6 metra i ciężarze wyrzutowym do 80 g oraz kołowrotek Stealth L.D. Feeder FD 750i z nawiniętą plecionką. Tak; nawet na mrozach używam plecionki i nie widzę różnicy w komforcie łowienia w ujemnych temperaturach pomiędzy dobrej jakości plecionką a żyłką.
Osobiście używam Dragon HM 8x o średnicy 0,06 mm; do tego amortyzator hybrydowy przywiązany za pośrednictwem małego krętlika i w zasadzie zestaw mamy gotowy. Został tylko końcowy element w postaci przyponu. Na pewno musi być on delikatny i zakończony mikrohaczykiem. Maksymalna średnica to 0,11 mm, a rozmiar haka to max 18. Moim niezmiennym wyborem od lat jest HM80 Competition w dwóch najmniejszych oferowanych średnicach, a haczyki to Sode Marujiku, które idelanie nadają się właśnie do prezentacji tak delikatnej przynęty, jaką jest ochotka.

Mam nadzieję, że tym artykułem przekonałem Was nieco do spróbowania swoich sił w starciu z zimowymi, złotymi leszczami. Mimo że leszcz nie uchodzi za rybę zbyt silną i waleczną, to na tak finezyjnym zestawie potrafi dostarczy wędkarzowi dużą dawkę adrenaliny, czego oczywiście wszystkim życzę.

z wędkarskim pozdrowieniem
Rafał Reiter
Team Mega Baits