Raport z Irlandii

TD Ireland na oceanie

Rzadko tak się zdarza, a w weekendy praktycznie wcale, abyśmy mogli wraz z Jackiem wybrać się na "prywatne" ryby. Tym razem jednak tak się złożyło, że oboje mieliśmy wolną niedzielę, więc nie mogliśmy odmówić sobie tej przyjemności. Jak zwykle o tej porze roku naszym celem miały być szczupaki, jednak po sprawdzeniu prognozy pogody, zdecydowaliśmy się zmienić nasze plany.

Zapowiadał się ciepły, słoneczny i bezwietrzny dzień, wiec nasz wybór padł na przybrzeżne wody Atlantyku. Dodatkową zachętą był telefon od kolegi Adama, który łowił tam kilka dni wcześniej i udało mu się skusić kilka wargaczy, rdzawców oraz dwukilogramowego dorsza! Musieliśmy to sprawdzić, zwłaszcza po doniesieniach o dorszach. Dla wędkarzy łowiących na pełnym morzu - nawet na Bałtyku, celem są kilku- lub nawet kilkunastokilogramowe dorsze, jednak tutaj dorszowa rzeczywistość wygląda tak, ze wody przybrzeżne rzadko są odwiedzane przez kilogramowe i większe sztuki...

Po zwodowaniu łodzi niezwłocznie wyruszyliśmy w kierunku pierwszej miejscówki. Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Nasze łowisko to skupisko podwodnych, koralowo-kamiennych raf, znajdujących się na głębokości 10-15 metrów. Warunki mieliśmy idealne. Było bezwietrznie, a niezbyt mocny prąd zachęcał do łowienia w dryfie. Na pierwszy ogień poszły 7.5- 8.5 cm Phantomy oraz Reno Killery, uzbrojone w główki V-Point o wadze 12-20 g. Używaliśmy rownież mniejszych modeli Bandit, Demon i Mutant, jednak tym razem to dwa pierwsze modele były najbardziej skuteczne. Łowiliśmy głównie wędkami Guide Select Frisky do 28g oraz testowym modelem Nano o długości 230 cm i cw do 30 g. Kołowrotki to oczywiście idealnie pasujące do tych wędek i niezawodne Team Dragon FD920iZ. Na pierwsze efekty nie musieliśmy długo czekać. Co chwila cieszyliśmy się z kolejnych holi, zastanawiając się, co tym razem zaatakowało nasze przynęty. W sumie udało nam się złowić 11 różnych gatunków drapieżników, między innymi waleczne wargacze, rdzawce oraz główny cel wyprawy - dorsze! Rozmiary ryb gwarantowały super zabawę na lekkim sprzęcie. Rdzawce dochodziły do 80 cm, natomiast kilka dorszy przekroczyło 60 cm. Zabawę mieliśmy super i już nie możemy się doczekać następnej "wolnej" niedzieli.

Tomasz Kurman
TomiGuidedFishing